Wina mojego dziadka

Redakcja PR - 29.07.2016
123

Wina mojego dziadka. Był francuskim wojskowym

Nigdy nie poznałem mojego dziadka. Był francuskim wojskowym, większość wojny spędził w niemieckim obozie jenieckim, gdzie raczej nie pił wina. Pochodził z okolic Lyonu, może nawet spod Tournon-sur-Rhone. A

Francuscy żołnierze w 1939 i 1940 roku w większości nie przejawiali wielkiej ochoty do obrony kraju. Byli rozbici komunistyczną i skrajnie prawicową propagandą, które nagle doszły do cudownego porozumienia (cziudiesnoj antanty?). Resztę zrobił postpierwszowojenny pacyfizm, który Goebbels, Marty, Thorez i spółka  umieli doprowadzić do karykatury godnej Lautreca.

W Lyonie i Modane do gotowości bojowej przygotowywał swoich rozleniwionych rezerwistów 99-tego Pułku Piechoty Alpejskiej pułkownik Lacaze. To był twardy oficer; potem dwukrotnie wpadnie w ręce Niemców, raz Wehrmachtu, a raz Gestapo, by w końcu z maquis wyzwalać w 1944-ym niedalekie Ardèche.

wino felieton 1

Rezerwiści ledwie radzili sobie z wręczonymi im Berthierami, Lebelami i Chatellerault. Za to ciągnęli jak muchy do miejscowego wina i pozostałych, klasycznych atrakcji; może za wyjątkiem koni.

Zwykli żołnierze zadowalali się na przykład prostymi butelkami bez etykiet z pobliskiego Crozes-Hermitage. Tak, tak, nie mylę się. Wtedy od tutejszych winogron droższa była miejscowa cebula, o cukrze i brzoskwiniach nie wspominając.

Co innego oficerowie. I Co innego l’Hermitage, maleńkie królestwo Syrah, Marsanne i Roussanne, już wtedy szanowane, sprzedawane w co lepszych restauracjach Lyonu.

Dajmy na to – w La Mère Brazier.

wino felieton 2

Strażniczce Lyonu od 1921 roku, jego starej, dobrej kuchni, burżuazyjnie nobliwej, po oficersku eleganckiej, przy tym opartej o tradycję zbudowaną na skrzyżowaniu wpływów masła i oliwy, wołowiny i ryby, warzyw południa i północy, czekolady i nugatu. Lyońskie skrzyżowanie dopełniają, rzecz jasna, wina,  raczej „chłodnych” jeszcze Beaujolais, Sabaudii, Jury i Burgundii od północy i północnego-wschodu i przepastnej, południowej studni apelacji rodańskich, które charakterem potrafią sięgnąć głębokiego Orientu.

Gołąbki w figach, karczochy w foie gras, delikatna, soczysta barwena, wołowina z Charolais, wreszcie confit z rabarbaru i truskawek oraz Madeleines aux amandes… Serów nie wspomnę…

Dzisiejsze dwie gwiazdy Michelina to za mało. Mathieu Viannay potrafił osiągnięcia nowoczesnej cuisine gastronomique wykorzystać dla zafundowania „Matce” drugiego życia bez zasadniczej zmiany jej charakteru (La Mère Brazier, 12 rue Royale, Lyon).

Może to jednak wina mojego dziadka, że smakują mi tamtejsze wina.

wino felieton 3

Wino na dziś, bowiem, w pełni oficerskie, to Hermitage od Marca Sorrela z Tain. Rocznik bardzo dobry, 2002. Równowaga, tyle Południa, ile trzeba. Długa rozkosz. Jedno z najlepszych win rodańskich.

Comments

comments

123
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...