Przemysł tytoniowy szuka nowego miejsca na rynku
Coraz więcej obostrzeń, coraz wyższa akcyza, coraz mniej promocji. 30 miliardów PLN rocznie. Przemysł tytoniowy szuka nowego miejsca na rynku.
SZKODLIWI POSZKODOWANI
W zapomnienie odeszły czasy gdy głównymi sponsorami ogólnoświatowych wydarzeń były koncerny tytoniowe. Formuła1 z Marlboro i Players’em, kultowy rajd terenowy Camel Trophy z dymiącym wielbłądem, James Bond wypalający 60 papierosów dziennie, popijanych litrami Martini. Papierosy były reklamowane jako rozrywka dla twardzieli, niezniszczalnych twardzieli. Wraz z rozwojem emancypacji pań, przygotowano również specjalna ofertę dla subtelnych indywidualistek. Wzory opakowań, wielkość, kształt i kolor papierosów miały się kojarzyć z lekkością bytu.
Wszyscy byli szczęśliwi i zadowoleni, oprócz onkologów i rodzin osób, które gwałtownie rzucały palenie, odchodząc z powodu chorób wywołanych używką. Wprowadzono więc ograniczenia w paleniu i reklamowaniu. Podniesiono opodatkowanie i ceny. Nakazano informować na opakowaniach o możliwej impotencji, chorobie płuc, a nawet o ostatecznym rozwiązaniu umowy o życie.
Jakże niesprawiedliwy bywa los w ryzykownych i dochodowych biznesach, ponieważ inni truciciele naszych organizmów mają się świetnie i co więcej opanowali miejsce po mającym pecha konkurencie. Wystarczy popatrzeć na skład sponsorów Euro 2016, o czym pisałem w „Subiektywny Ranking Reklam-P jak Piłkarze”. Czy lepiej mieć miażdżycę, nadwagę i cukrzycę popijając kultowy napój o tajemniczej recepturze, której głównym składnikiem jest cukier? Czy może tylko miażdżycę i nadwagę wcinając hamburgery innego amerykańskiego potentata. A może dorzucić marskość wątroby popijając piwo, dla niepoznaki reklamowane słowem „Probably…”, co miało utrwalić przekaz: prawdopodobnie najlepsze piwo na świecie. Lokowanie tych produktów przy imprezie sportowej na najwyższym poziomie, pokazuje skalę hipokryzji w jakiej żyjemy. A może paranoi?
Tak czy inaczej, przynajmniej piłkarze nie musieli obowiązkowo palić przed meczem, co pozytywnie wpłynęło na widowisko
(powszechną tajemnicą jest fakt, że niektórzy palą i to całkiem sporo).
GDZIE SA MILIARDY NA REKLAMĘ?
Skoro tylko w Polsce, malejący z roku na rok, rynek na papierosy wart jest 30 miliardów, z czego oddaje do budżetu 23 miliardy (ok 80% ceny papierosów to podatki), to jak branża się reklamuje i uwodzi nowych nałogowców? Ciuchy i perfumy sygnowane nazwami papierosów już niekoniecznie kojarzą się ta używką. Zaczynają żyć własnym życiem. Ile można wyprodukować popielniczek i plastikowych podstawek z logotypem marki? Gdzie się przyczepić z promocja jak wszystko jest zakazane? Kto znajdzie odpowiedź na ostatnie pytanie, zostanie milionerem.
Brzmi dość cynicznie, bo wszyscy wiemy, że palenie zwiększa ryzyko zejścia na śmiertelną chorobę płuc. Czy jednak megasłodzone napoje i megaśmieciowe jedzenie nie prowadzi do podobnego efektu końcowego?
Tylko w Polsce nadal pali ok 8 milionów osób. To jest nałóg, którego wyznawcy pocieszają się, że mimo zawartości w dymie 70-ciu rodzajów substancji rakotwórczych, żadna z nich nie zostanie akurat w ich płucach. Swoista rosyjska ruletka, tylko droższa, bo w ciągu ostatnich 5 lat papierosy zdrożały o 60%, a statystycznie w ciągu życia wydajemy na nie tyle, co na mercedesa średniej klasy: od 100 do 200 tysięcy złotych.
RZUCISZ PALENIE, ZAATAKUJĄ CIĘ E- NIKOTYNĄ
Mam wielu znajomych pociągających elektronicznego papierosa. Ten rynek rozwija się w nieprawdopodobnym tempie, osiągając podwojenie sprzedaży z roku na rok. Czy na pewno producentom chodzi o zdrowie klientów? Czy wmówienie im, że teraz będą niezniszczalnymi elektronicznymi twardzielami? Nie podejmuję się oceniać.
Do napisania tego felietonu skłoniły mnie wchodzące w tym tygodniu kolejne ograniczenia w używaniu, promowaniu i paleniu zarówno e jak i zwykłych papierosów. Na moje szczęście, na razie mam to w głębokim poważaniu, bo od półtora roku nie palę. Gdy rzucałem, szukałem w internecie motywacji. Były miliony artykułów o niszczycielskim wpływie papierosów na organizm. Omijałem je, bo po co się denerwować. Natomiast tysiąc razy trudniej było znaleźć argumenty pozytywne – co uzyskasz jak rzucisz palenie – głębszy oddech, większą sprawność, lepszą cerę, poczucie smaku, większego spokoju, reanimacje płuc i żył. Tego naprawdę trudno było się doszukać. To też jest przykład manipulacji stosowanej na palaczach. Nie jestem zwolennikiem spiskowych teorii, ale w tym przypadku, w przypadek nie uwierzę.