Sugrue Pierre, South Downs... a gdzież to?
Sugrue Pierre, South Downs... a gdzież to?
Jeżdżę tam do przyjaciela, ale także po książki i podglądać jak działają bodaj najbardziej nobliwe i niezależne w swym urozmaiceniu nagrody literackie i historyczne. Odpada więc Nowy Świat, a także Irlandia i Szkocja.
Tak, to stara Anglia.
Ta sama, w której już Rzymianie zakładali pierwsze winnice aż po Lincolnshire, a starofrancuskojęzyczni towarzysze Wilhelma Zdobywcy dziwili się, że tutejszego wina wystarcza na znacznie więcej, niż potrzeby kościelne.
Połowa historii Anglii, jak chcą niektórzy, to podatki. Tak w każdym razie było i z winem. Kiedy angielscy winiarze wydobywali się w drugiej połowie XIX w. z epidemii filoksery liberalny (niech go diabli) lord Palmerston obniżył cło na importowane wino z całego szylinga na ledwie dwa pensy. Do końca XX w. biedacy trzeźwieli.
A łatwo nie było: nie ma pewności czy bez Anglików rozbłysłaby gwiazda choćby Bordeaux czy Madery. Już w erze Wiktorii Anglicy importowali najwięcej win nie tylko z Francji, ale też z Włoch, Hiszpanii, Portugalii, że o przepastnym Nowym Świecie (wówczas w połowie należącym do Imperium) nie wspomnę.
Angielski gust we wstydliwie aż znaczącym stopniu wpływał nie tylko na winiarstwo Antypodów czy RPA, ale też wielu apelacji francuskich, z Szampanią włącznie.
Klimat, choć znów jest cieplejszy, nie pozwolił na powstanie zwartych angielskich regionów winiarskich, ale zwiedzanie tutejszych winnic to zupełnie inna przygoda, niż francuskie i włoskie żeglowanie po morzach skąpanych w słońcu upraw.
W Południowej Anglii trzeba się winnic trochę naszukać. Po drodze zobaczyć pozostałości rzymskich willi, z terakotą pod mchem, niepozorne wzniesienia, z których nagle uderza studnia widokowa doliny rzeki Severn, kończąca się gdzieś pod Gloucester, a po większym łyku Cotswolds Vodka (jest takowa!) wspartym odrobiną fantazji – pod irlandzką latarnią Galley Head! Dalej, przez wyłaniające się w najmniej spodziewanych miejscach średniowieczne opactwa i kościoły z zaskakującym bogactwem zbiorów – wszystko jest tu, że pożyczę od Wellingtona, po drugiej stronie wzgórza.
Wreszcie: przez antykwariaty. Nie takie przebrane i pełne coraz tańszej przypadkowości jak paryskie, nie tak poważne, schludne i mieszczańskie jak w Bremie. Te bookworms’ hollows są jak kieszeń z resztkami chałwy – pachnące, pełne smakowitych drobiazgów, mokro-suche, zawsze zbyt małe.
Najczęściej nagromadzenie angielskiej literatury ścina z nóg. Ot, w maleńkim antykwariacie w Chipping Campden od połowy XIX wieku każda dekada jest równomiernie reprezentowana bardziej lub mniej sfatygowanymi wydawnictwami. Okres żadnej z wojen czy innych kryzysów nie powoduje dziury, co najwyżej jest mniej zasobny w pozycje z dziedziny „Horse & Hound”, powieści angielskiej czy literatury podróżniczej.
Znalezienie wczesnych, nieraz pierwszych wydań nie tylko Chestertona, Galsworthy’ego czy Kiplinga, ale nawet Dickensa bądź Thackeraya jest zupełnie realne, a znajomość zasobu przez prowadzących te dziuple, młodych i starych, pozwala mniej cierpliwym szybko wpadać w kolejne studnie, choć pewnie powolne grzebanie wśród trzeszczących półek jest prawdziwszą ucztą.
I tak, na przystawkę Sir Walter Scott The Fortunes of Nigel. In three volumes, Archibald Constable and Co., 1822, na główne danie Charles Dickens z The Posthumous Papers of the Pickwick Club, Chapman and Hall, 1837, a zamiast filiżanki espresso (i tak rzadko dobrego w tym kraju) “Outcast of the Islands”, Joseph Conrad, D. Appleton & Co., 1898, a nawet Sonnets from the Crimea, Adam Mickiewicz, P. Elder and Co, 1917, i to za całe dwadzieścia funtów.
Nawet po takiej uczcie wino na dziś, Sugrue Pierre, South Downs, Cuvee Brut, Wiston Estate, 2009, z West Sussex będzie trzymać poziom!
Raczej klasyczne, bo 55% Chardonnay, 40% Pinot Noir i 5% Pinot Meunier, po angielsku biskwitowe, ale ze świetnym cytrusem, to wino musujące jest niemalże warte swej szalonej – jak na “nie-Szampanię” -” ceny 40 funtów.
Stworzył je Dermot Sugrue, po latach terminowania w Pomerol, St. Julien i w Szampanii, jak na porządnego angielskiego fachowca przystało.