Krajeński riesling. Tomasz Kaźmierowski o winie

Redakcja PR - 04.11.2016
179

Krajeński riesling. Tomasz Kaźmierowski o winie

Trzemiętowo. Trzemiętowo Kolonia. Trzemiętówko. Od opuszczenia Bydgoszczy w drodze na Krajnę, a więc północny zachód, teren coraz bardziej faluje. Co dwa – cztery kilometry kolejna fałda terenowa, coraz więcej lasków, jezior, rzeczek, rowów. Tak, jak przed wojną, w tym długim pasie, aż po Więcbork, leżą wsie i kilka małych miasteczek. Rolnictwo to wciąż główne tutaj zajęcie, a lasy dają pracę w niedaleko stąd ku północy położonych Borach Tucholskich. Ziemia nie należy tu do urodzajnych, jednak od dawna były to tereny dobrze zagospodarowane z wyraźnie wyżej niż w środkowej czy wschodniej Polsce rozwiniętym rolnictwem.

Po 1919 roku ziemie te wróciły do Polski. Choć wyraźną większość – mimo wysiłków Prus – stanowili Polacy, to największymi posiadaczami ziemskimi, dużymi bauerami, byli często Niemcy. Niektóre wsie zachowały do końca wojny niemiecki charakter, gdyż typowo mieszanych etnicznie osad wcale nie było zbyt wiele. Polacy z Niemcami częściej sąsiadowali przez miedzę, niż przez płot.

We wrześniu trzydziestego dziewiątego od zachodu broniła Bydgoszczy złożona w znacznym stopniu z tutejszego rekruta 15 Dywizja Piechoty. Główne uderzenie niemieckie wbiło się w sąsiadującą na północy, niemiłosiernie rozciągniętą 9 Dywizję Piechoty, której front po gwałtownych walkach z całym korpusem pancernym został po dwóch dniach przerwany. Na 15 DP uderzały też przeważające, lecz pozbawione sił pancernych niemieckie 50 DP i Brygada „Netze”, lecz dostały od polskiej dywizji tak solidne lanie, że do końca kampanii podchodziły do polskich oddziałów jak do jeża.

Z Trzemiętowa rozciąga się szeroki widok na zachód. Na szczycie trzemiętowskiego wiatraka założył stanowisko por. Zawilski z 15 pułku artylerii lekkiej. Miał tu świetny wgląd w odkryte w większości pola i drogi z kierunków Mroczy i Złotowa. Kiedy 2 września nagle opadła poranna mgła polscy obserwatorzy ujrzeli masy niemieckiej piechoty podążającej zbitymi kolumnami do polskich linii. Stumilimetrowe haubice i siedemdziesięciopięciomilimetrowe armaty, a w niektórych punktach także cekaemy Browninga, dramatycznie wybiły niemieckim dowódcom z głowy plany szybkiego zdobycia Bydgoszczy.

Zawilski być może nie wiedział jak wiele ryzykował na tej wysuniętej pozycji. Wiatrak należał do miejscowych Niemców, Prüfertów, których podwładni porucznika musieli mieć na oku. Wokół były też duże gospodarstwa innych bauerów, z których wielu synów wysłało w ostatnich dniach za granicę by uniknęli powołania do polskich sił, a zasili niemieckie. Niektórzy z nich potem pomagali zwiadowi wkraczających wojsk, a inni działali w Selbstschutzu.

Szczególnie w pobliskich gospodarstwach Hartmannów, Müllerów i Demaschke musieli wiedzieć o polskim punkcie obserwacyjnym. W położonym na przedpolu gospodarstwie Beckerów tym bardziej. Przygotowania do przywitania Wehrmachtu musieli więc niemieccy gospodarze prowadzić w ukryciu.

W ruinach po starym młynie polscy mieszkańcy Trzemiętowa znaleźli potem tę wyjątkową dziś butelkę. Jedną z tych, którymi stary Prüfert – inni zarzekają się , że jednak Hartmann – częstował oficerów Wehrmachtu po odejściu Wojska Polskiego. Był to Rüdesheimer Berg-Platz Riesling z 1935 roku produkowany w Rheingau przez stary ród von Ritter zu Groenesteyn.

W tym wyjątkowym miejscu w zakolu Renu powstają dziś prawdziwie wybitne wina. Do czołowych producentów ostatnich lat to z pewnością zaliczają się Breuer, Kühn, czy Weil, jednak to wielość wysokiej klasy wytwórców z tego niedużego region od dawna decyduje o jego atrakcyjności. Rüdesheimer Berg-Platz Riesling z 1935 roku – nie licząc koszmarnie drogich aukcji – jest dziś już niedostępny, jednak zupełnie spokojnie można kupić wina z tego stoku u niezbyt drogich producentów.

I to nie w samym Weingut Schloss Groenesteyn (nazwa do lat 90-ych), który już wina nie wytwarza, ale choćby od Künstlera jego Rüdesheim Berg Rottland za 20 euro lub za połowę tej ceny Rüdesheimer Riesling trocken od Josefa Leitza. Są to zazwyczaj wina mineralne, o dobrej kwasowości, znacznie mniej w nich słodyczy niż w mozelskich, nierzadko z mocno obecnymi owocami południowymi, morelą i brzoskwinią, a także ziołami. Jasnozłoty kolor zachęca do odkorkowania o każdej porze roku. Trzymać się tylko z daleka od polskiej artylerii.

Comments

comments

179
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...