Banksy jego pomysł sam poniósł się po mediach

Jerzy Ciszewski - 29.04.2024
137

Kampania sama poniosła się po mediach. Złoty Graal marketingowca czyli Tsunami a'la Banksy

Od czasu do czasu, w jakiejś dyskusji marketinogwej pada stwierdzenie – „kampania sama poniosła się po mediach”. Wtedy na ogół, wymawiający tą myśl, wzdycha z zazdrością; on również chciałby być autorem takiej aktywacji. Wiem, bo sam często wzdychałem, widząc jakiś genialny pomysł, który sam z siebie, na nic nie, bacząc, leci przez media jak tajfun; a nie wyszedł on z mojej czaszki …

 

Chyba, jednym z najlepszych przykładem jest akcja z 2018 roku, przygotowana przez wybitnego artystę Banksyego. Podczas licytacji jego ikonicznej pracy „Dziewczynka z balonikiem”, jaka miała miejsce podczas licytyacji w domu aukcyjnym „Sothebys”. PO zakończeniu aukcji, gdy młotek licytatora uderzył w stuł na znak, że praca została sprzedana, nagle grafika zaczęła się wysuwać się w  z grubej ramy w którą była oprawiona. Niszczarka do papieru, jaką wszyscy znamy, pocięła w makaronik dół tej kartki. W połowie pracy, zatrzymała się. Można by powiedzieć, że tym samym powstało nowe dzieło.

 

To pierwsze – jeszcze wtedy , niepocięte – poszło za 1,4 mln funtów.  To drugie, nowe, zostało nazwane „Love is in the Bin”. Tak uznał nabywca, który nie wycofał się z pierwotnego zakupu oraz przedstawiciele „Sothebys”.  Nie wiadomo jednak jaka jest cena tej pracy na dzień dzisiejszy, z pewnością dużo wyższa, … ale to nie jest problem marketerów.

 

Zawsze, przy planowaniu jakiejś aktywacji, jednym z najważniejszych czynników, jest budżet przedsięwzięcia. Takie wewnętrzne dyskusje toczą ze sobą przedstawiciele klienta, a potem negocjują z wykonawcami danego pomysłu.  Spójrzmy zatem na hiopotetyczny budżet przerobienia „Dzieczynki z balonikiem” na „Miłość jest w koszu”. Dla ułatwienia, będę posługiwał się okiem – czyli tak na oko, ile to koszotowało?”

 

  • pomysł nie kosztował nic, oprócz tego, że trzeba by być Banksym i dysponować jego poziomem myślenia abstrakcyjnego i artystycznego oraz ogólnoświatową sławą;
  • ta gruba, złota  rama, liczmy … koszt 500/1000 funtów;
  • niszczarka do papieru 100/200 funtów;
  • druk grafiki 5/10 funtów;
  • montaż niszczarki i płachty papieru na którym dzieło zostało wydrukowane; liczmy 3 godziny pracy po 50 funtów za godzinę czyli 150 funtów’
  • transport, opakowanie przed dostarczeniem do Southebys – dobra niech to będzie 100 funtów
Bądźmy szczerzy, za taki uzusk medialny, są to jakieś nędzne, nie warte wspominania grosze …

 

Po drugiej stronie – czyli ogólnoświatowego, medialnego tajfunu, mamy publikacje na całym świecie. filmy, zdjęcia publikowane w najważniejszych światowych mediach na czołówce, później komentarze różnorkaich ekspertów od sztuki, marketingu, pieniędzy, kolekcjonerów itd. Chyba z niemożliwym do zweryfikowania, uzyskiem medialnym, co znaczy ile należałoby wydać pieniędzy aby uzyskać takie zasięgi. Znowóź na „oko”. setki milionów dolarów, jeśli nie miliard.

 

Oczywiście macie Państwo rację:

 

  • … że to Banksy ze swoją reputacją, uznaniem,  „społecznikowskiem” powołaniem
  • … że dobór miejsca i czasu;
  • … że genialny pomysł;
  • …. że perfekcyjne – wcześniej, co do sekundy zaplanowane wykonawstwo;
  • …. tak, tak, tak!

Nie zmienia to postaci rzeczy, że geniusz wpadł na genialny pomysł i genialnie go zrealizował.

Jaka lekcja płynie z tego przypadku? Ano chyba taka, że jeśli się nie ma błyskotliwego i osadzonego w bieżących realiach pomysłu, trzeba się nastawić na przepalanie kasy, aby danej „komunikacji” dać szansę aby została zauważona. Kiedyś w starych czasach w marketingowych środowiskach, panowało przekonanie, że z budżetu reklamowego na „to coś” zadziałało tylko 50% kwoty oraz, że nikt nie jest w stanie powiedzieć, które 50%; to pierwsze czy to drugie. Czyli, generalnie panowało ogólne przeświadczenie, że połowa budżetu idzie do śmietnika.

 

Dziś, w przypadku mediów, dużo łatwiej obliczyć szacunkowy ekwiwalent medialny. Monitoringi internetu to również statystyczne wrota dla branży.

 

Jak generować pomysły? Każdy marektecr specjalista d/s public relations ma na to swoje sposoby. To co jest pewne, że do takiej abstrakcyjnej działalności, trzeba mieć talent. Jak się go nie posiada – jak wszyscy mawiamy – jest to na ogół rzeźba w gównie.

 

Gdy prowadziłem agencję „Ciszewski Public Relations” zawsze starałem się namawiać moich współpracowników aby patrzyli na świat z perspektywy 360 stopni. Rozmawiali z różnymi ludźmi, czytali książki, chodzili do kina, teatru, opery. By w jakimś, przez siebie wybranym zakresie, brali czynny udział w debatach, działaniach, naprawiali świat. Traktowałem takie podejście jako rozwijające i wyposażające w dodatkowe miękkie umiejętności. Takie, które pod koniec dnia będą ułatwiały, wpadnięcie na pomysł komunikacyjny, będący złotym Graal’em eksperta d/s public relations czyli „Tsunami a’la Bunksy”.

Comments

comments

137
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...