Wywiad z Luizą Jurgiel-Żyłą nową Prezeską Polskiego Stowarzyszenia Public Relations

Jerzy Ciszewski - 18.02.2019
276

Wywiad z Luizą Jurgiel-Żyłą nową Prezeską Polskiego Stowarzyszenia Public Relations

Wywiad z Luizą Jurgiel-Żyłą, Prezeską Polskiego Stowarzyszenia Public Relations, PR Manager Cresa Polska
Jerzy Ciszewski: – Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z public relations ?
– Luiza Jurgiel – Żyła: – Moja przygoda z branżą zaczęła się na dobre w 2008 roku, kiedy wygrałam wejściówkę na Kongres PR w konkursie na najlepszą informacje prasową na temat tego wydarzenia. Poznałam tam m.in. Szymona Sikorskiego, który zatrudnił mnie jako project managerkę Seminarium PR Regionów. Był to duży projekt PSPR. Zrobiliśmy osiem edycji. Potem zakochałam się w obecnym mężu i pojechałam do Warszawy, gdzie zaczęłam pracę w First PR.
J.C.: – Największa zawodowa wpadka (?) i największe zawodowe zwycięstwo ?
L.J.Ż – Najbardziej pamiętam wpadkę sprzeed kilku lat, kiedy przejęłam dużego klienta i jeszcze tego samego dnia zadzwoniłam do naczelnej ważnego pisma branżowego. W stresie źle wymówiłam nazwę firmy… Myślałam, że zapadnę się pod ziemię, kiedy mnie poprawiła. Natomiast potwierdzeniem dobrze wykonywanej pracy było dla mnie to, kiedy dzięki wypracowanym relacjom z dziennikarzem miałam szansę na sprostowanie plotek zanim ukazały się w druku. W tym wypadku brak publikacji jest większą nagrodą niż wywiad z prezesem w Financial Times.
J.C.: – Nieco ponad tydzień temu zostałaś wybrana Prezesem PSPR, jakie to uczucie ?
L.J.Ż: – Z jednej strony szczęście, że dostałam szansę zrealizowania wizji, którą budowałam od 11 lat (odkąd działam w PSPR), a z drugiej strony to ogromny ciężar odpowiedzialności. Wiem jak wiele osób potrzebuje silnej, nowoczesnej organizacji branżowej. Dlatego tak cieszę się z zaufania, którym obdarzyli mnie członkowie stowarzyszenia podczas ostatnich wyborów. Uzyskałam także poparcie niemal wszystkich były prezesów PSPR. Nawet założycielka, Alma Kadragic wysłała mi swój głos z Florydy. Na szczęście mój pomysł na PSPR zakłada dzielenie się tą odpowiedzialnością, w zamian za dobrą zabawę w doborowym towarzystwie.
JC: – Co zakłada Twoja wizja?
LJŻ: – W branży PR szczególnie ważne są relacje, a odkąd mamy social media, to teoretycznie mamy każdego na wyciągnięcie ręki, ale paradoksalnie to sprawiło, że relacje między nami, PR-owcami  rozluźniły się w ostatniej dekadzie. Odkąd energia w PSPR opadła, to brakuje miejsca, gdzie moglibyśmy zrobić coś wspólnie, niekomercyjnie. Chłopaki z „PR bez krawatów” dzielnie walczą (ten projekt zresztą pomógł zbudować Marcin Jańczuk w ramach współpracy PSPR ze studentami), jednak brakuje mi kreatywnego napięcia między PR-owcami. Chciałabym więc zacząć od tego, żeby kilkadziesiąt fantastycznych i ambitnych osób, które obecnie należą do PSPR, miało szansę się poznać. Uwierzysz, że przez wiele lat znaliśmy tylko nazwiska zarządów i rad nadzorczych? Moim i nowego zarządu zadaniem będzie łączyć członków według zainteresowań, a nie wg geografii i ich animować. Jestem pewna, że wystarczy dać iskrę, aby powstały ciekawe projekty..
JC: – Jak zapracowani PR-owcy mają znaleźć czas na spotkania PSPR?
LJŻ: – Pracować będziemy głównie zdalnie, a spotkania będą miłym dodatkiem, zwieńczeniem projektu i okazją do wspólnego drinka i plotek. Wierzę, że dopiero kiedy będziemy dobrze się czuć wewnątrz stowarzyszenia, możliwe będzie zrealizowanie wyższych celów, jak dbanie o wizerunek branży, czy standardy etyczne profesjonalistów w Polsce.
JC: – Brzmi to bardzo pięknie, ale wielu członków zapyta co będą z tego mieli?
LJŻ: – To jest zrozumiałe. Najpierw trzeba zarobić na chleb, żeby myśleć o działaniach charytatywnych. PSPR przyciąga jednak specyficznych ludzi. Takich, którzy chcą czegoś więcej niż pracy biurowej z dobrą kawą. Dzięki temu, że podzielimy pracę między wielu członków to przy niedużym nakładzie czasu i pracy każdej z aktywnych osób PSPR będzie bardziej widoczny. Kiedy ktoś mnie pyta co z tego będę miał mówię, żeby podszedł do członkostwa jak do działań w PR – rezultatów pracy nie widać po miesiącu. Jednak bez małych kroków: wypowiedzi eksperckich, wystąpień publicznych, badań, pracy ze studentami, listów otwartych itd. za kilka lat reputacja branży, czy danego PR-owca dalej będzie taka sama, jeśli nie gorsza niż teraz. Dlatego zachęcając do przyłączenia się nie skupiam się na zniżkach od partnerów, a właśnie na networkingu i możliwości pokazania swoich opinii o PR. W PSPR zrzeszamy ludzi ze wszystkich obszarów: publicznego, akademickiego, agencyjnego i korporacyjnego – dzięki wspólnym projektom jestem pewna, że urodzi się niejeden biznes, sama w przeszłości często szukałam pracowników, czy podwykonawców między PSPR-owcami.
JC: – A Ty osobiście dlaczego poświęcasz na PSPR swój czas? Wiem, że masz małe dziecko, pracę, kursujesz między Wrocławiem a Warszawą…
LJŻ:-  To prawda, nie jest łatwo, ale nakręca mnie energia ludzi, z którymi tworzymy PSPR. Wiem, że nie zostawią mnie na lodzie siadając wygodnie w kanapie z miską popcornu i czekając na to, co zaproponuję. Zdecydowałam się kandydować na najwyższe stanowisko w PSPR z poczucia obowiązku wobec moich autorytetów: Piotra Czarnowskiego i Almy Kadragic, czy wieloletnich działaczy PSPR jak Wiesiek Uziębło, Anna Adamus-Matuszyńska, Dariusz Tworzydło i wielu innych, którzy dbali o tę organizację przez lata. Wstyd byłoby mi kiedyś powiedzieć, że moje pokolenie tzw. millenialsów położyło PSPR, bo już go nie potrzebowaliśmy. Doskonale wiem, że to nieprawda. Wiem też, że ludzie, z którymi studiowałam, teraz są dyrektorami i pomimo napchanych do granic kalendarzy tęsknią do wspólnych działań, do dyskusji przy piwie na temat kampanii PR, narzędzi i teorii komunikacji. Na co dzień nie mamy na to czasu i ludzi wokoło, którzy zrozumieliby dlaczego frustrujemy się, gdy kolejny raz ktoś powie „PR-owa zagrywka”, czy „czarny PR”
JC: – Wierzysz, że organizacje branżowe mogą to zmienić?
LJŻ: – Tak, bo Jan Kowalski z Agencji XYZ nie upomni Premiera, czy dziennikarza, że szkaluje naszą branżę zupełnie bezpodstawnie. Ten sam Jan Kowalski, kiedy napisze na linkedin, że jego były pracownik Tomasz Nowak postąpił nieetycznie, bo założył swoją agencję zabierając mu strategicznego klienta, to ludzie z branży uznają to za osobiste porachunki, a nie przyczynek do dyskusji o etyce zawodu. Potrzebujemy ZFPR, PSPR, czy Rady Etyki PR – każda organizacja ma trochę inne cele i zadania, ale jak będziemy działać razem to nasz głos będzie słyszalny. Tylko nie możemy czekać ze stowarzyszaniem się do czasów, kiedy będzie naprawdę źle, bo wtedy będzie już za późno na budowanie autorytetu, a każdy z nas zajmie się ratowaniem swojego biznesu.
JC: – Pozostaje mi życzyć powodzenia – kiedy zaprosicie nas do pierwszych projektów?
LJŻ: – Z członkami stowarzyszenia jesteśmy cały czas w kontakcie. Publicznie opowiemy o nowym kształcie PSPR na Kongresie PR w Rzeszowie, gdzie będziemy obchodzić 25-lecie organizacji. Tymczasem wraz z Emilią, Bartkiem, Cyprianem i Agnieszką wdrażamy się w sytuację finansową i możliwości stowarzyszenia. Intensywnie pracujemy nad nową stroną www tak aby zawierała ona treści przydatne dla wszystkich osób związanych z PR-em. Rewidujemy także statut stowarzyszenia. To tak na dobry początek.

Comments

comments

276
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...