„Miłością i nadzieją nie wygra się tych wyborów” – Artur Kurasiński

Jerzy Ciszewski - 17.01.2019
214

"Miłością i nadzieją nie wygra się tych wyborów" - Artur Kurasiński

Artur Kurasiński we wstępie do swojego najnowszego newslettera napisał:
Nie mam złudzeń. To co wydarzyło się w 13 stycznia podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku nie stanie się przełomem ani momentem zwrotnym. Nikt nie zatrzyma się, nie uderzy się w pierś. Nikt się nie cofnie.
Odpuściliśmy kontrolę nad kanałami elektronicznymi, nie panujemy nad tym co się dzieje w mediach państwowych i prywatnych. Przyzwalamy na coraz bardziej agresywne wypowiedzi czołowych postaci życia politycznego i kulturalnego.
Zbieramy krwawe żniwo braku edukacji, dekady zaniedbań instytucji i organów ścigania i namiastki społeczeństwa obywatelskiego. Uciekamy od wolności i demokracji bo jest trudna, wymagająca i nie działa na zawołanie.
Sami strąciliśmy z cokołów wszystkie autorytety jakie w Polsce pojawiły się po 1989 roku. Nie mamy wspólnych wartości, celów i wizji. Obaliliśmy komunizm, weszliśmy do NATO, Unii Europejskiej. Naszym dziadkom i rodzicom to się nie śniło. Naszym dzieciom jest to obojętne. Bardziej przeraża je brak zasięgu w komórce.
Podział jaki obserwujemy w mediach, życiu publicznym czy polityce został stworzony na bazie naszych lęków. Strach lepiej spaja, pozwala utożsamiać się i daje poczucie wspólnoty.
Kiedy często pisałem tutaj o algorytmach czy platformach społecznościowych, które z akceleracji naszych najgorszych cech uczyniły model biznesowy zawsze podkreślałem, że te wspomagane sztucznie emocje nie wzięły się znikąd.
One były z nami zawsze tylko uśpione. Czekały na przebudzenie. I danie im szansy.
To co dzieje się na naszych oczach od dekady jest przykładem na to, że pozornie dojrzałe społeczeństwo może stoczyć się w ciemność wywołaną palącą nienawiścią. Nienawiścią do innych.
Pod sztandarami ugrupowań, które walczą o zmiany w Polsce wznoszone są hasła wykluczenia, zadawania bólu i cierpienia oraz śmierci. Eliminacja ze względu na poglądy, kolor skóry czy wyznanie.
Za deklarowaną sympatię do klubu piłkarskiego można w Polsce zostać zabitym maczetą. Za mówienie w obcym języku można zostać pobitym. Nawet jeśli jest się profesorem. Systemowo upokarza się kobiety, dzieci i niepełnosprawnych.
Na ulicach paradują wyznawcy ideologii z którą nasi dziadkowie walczyli w czasie II WŚ. Na politycznych salonach przyjmowane są osoby deklarujące uwielbienie dla autorytarnych rządów.
W 2010 Nicolas Car w książce “Płytki umysł. Jak internet wpływa na nasz mózg” próbował udowodniać, że korzystanie z dobrodziejstwa internetu fizycznie zmienia strukturę naszego ośrodka myślenia. Przeprogramowuje nas i naszą osobowość. Kształtuje i zmienia nas.
Obecnie wiemy oczywiście o tym zjawisku o wiele więcej. I wiemy też, że jeśli napełnimy nasze bańki społecznościowe, media tradycyjne treściami złymi, nienawistnymi to zmieni się nasz obraz świata.
Nienawiść fizycznie zmienia nasze neurony i wpływa na na hormony wydzielane w naszym organizmie. Zatruwa nasz mózg i ciało. Staje się toksyną sącząca się z różnych stron.
Po śmierci Papieża wydawało się nam, że uda się w Polsce coś złączyć. Coś skleić. Potem tak samo łudziliśmy się po katastrofie w Smoleńsku. Obecnie widząc wypowiedzi publicystów wydaje mi się, że ponownie chcemy ulec złudzeniu.
Nic się nie zmieni.
Bo nie ma do tego warunków ani zapotrzebowania.
2019 to rok podwójnych wyborów w Polsce. Prawdopodobnie najważniejszych wyborów po roku 1989.
Nie będzie taryfy ulgowej. Nienawiść i hejt będą zatruwały nas jeszcze mocniej. Wszyscy uczestnicy sceny politycznej rzucą się sobie do gardeł krzycząc o potrzebie zmiany języka, narracji, zmniejszenia ilości agresji w życiu publicznym.
Miłością i nadzieją nie wygra się tych wyborów. Być może już żadnych.
Artur Kurasiński

Comments

comments

214
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...