Wiemy, na co Durczok może przeznaczyć pół miliona złotych?

Redakcja PR - 11.05.2016
200

Sąd zasądził od tygodnika Wprost odszkodowanie na rzecz Kamila Durczoka w wysokości pół miliona złotych

Zgodnie z przewidywaniami Kamil Durczok wygrał pierwszy z procesów wytoczony tygodnikowi Wprost. Sąd zasądził odszkodowanie w wysokości pół miliona złotych.

Przypomnijmy, że rok temu pojawiła się seria artykułów sugerująca, że słynny dziennikarz nadużywał swego stanowiska i pozycji wobec współpracownic oraz że obracał się w towarzystwie, gdzie mogły być narkotyki ( podkreślam – mogły być, tak sugerował tygodnik).

Sąd z kolei zasugerował, żeby tygodnik  za to zapłacił głównemu zainteresowanemu. Redaktor Durczok domagał się 7 milionów, sąd uznał, że pół miliona wystarczy.  Czy to oznacza koniec kłopotów i powrót do dziennikarstwa ? Jeszcze nie. Jeszcze toczy się kolejny proces, którego wynik stanie się kolejną medialną sensacją (niezależnie od wyroku). Dlaczego ? Bo Kamil to „złoty chłopiec” mediów. Z wszelkich badań wynika, że on i Tomasz Lis cieszą się najwyższą rozpoznawalnością. Najwyższą wiarygodnością i najwyższymi poziomami lubienia i nielubienia.

Wśród tysięcy anonimowych gwiazdek przemykających co chwilę przez telewizyjne seriale, bankietowe ścianki i portale internetowe, ci dwaj panowie to chodzące brandy, cenne marki – wehikuły sprzedaży. Każdy program z ich udziałem podnosi oglądalność. Każdy skandal z ich udziałem zwiększa sprzedaż, nakład, liczbę odwiedzin. Każdy „sensacyjny” artykuł na ich temat dodaje splendoru autorowi, nawet jeśli do końca życia będzie się tylko podpisywał inicjałami lub pseudonimem. Czy można sobie wyobrazić  serię okładkowych artykułów na przykład o muzealnym szatniarzu demoralizującym okoliczne sprzątaczki? Chyba tylko w kabarecie.

Natomiast telewizyjna sława … to jest temat. Cokolwiek nie zrobi, może być wykorzystane przeciwko niej. Jak nie w tygodniku opinii to przynajmniej w brukowcu (zależy od pozycji sławy).

Jestem dziwnie pewny, że Kamil niedługo wróci do czynnego uprawiania dziennikarstwa. Spokojne, obliczone na długi  termin działania promocyjne, pokazują nam drugą twarz kogoś, kto od roku „cieszy się” opinią bufona i aroganta. Dowiedzieliśmy się, że roznosił jedzenie na charytatywnej wigilii dla samotnych, ratował swego psa, wygrał proces przeciwko niesłusznym pomówieniom…itd. itp.

Co z tego jest prawdą ? Nikt nie jest doskonały, każdy się może potknąć. Ważne, żeby się podniósł. Prawda jest też taka, że dziennikarstwo to nie jest zawód dla grzecznych chłopców.  Trzeba być czasem bezczelnym, czasem dociekliwym, czasem aroganckim, ale zawsze skoncentrowanym.

Prowadzenie programu na żywo niektórzy porównują do prowadzenia bolidu Formuły 1. Wiem, że to przesada bo zawodowo prowadziłem Panoramę, a amatorsko tylko rajdówkę. Jednak i tu i tu trzeba podejmować błyskawiczne decyzje, panować nad pracą kilkudziesięciu  osób, nad gośćmi w studio i… własnymi emocjami. Czasami te emocje trzeba wyrzucić z siebie, jak w cieszącej się niesłabnącym powodzeniem opowieści o stole w TVN-ie i Rurku, który nie dopilnował jego wyczyszczenia. Jakiż to był skandal, że dziennikarz zna i używa słów powszechnie uważanych za wulgarne. A może właśnie to było normalne? Może potrzebne, by parę minut potem z uśmiechem i spokojem zaprosić widzów na kolejny program ?

Winien jestem jeszcze rozwinięcie tytułu, skonstruowanego specjalnie tak, żeby bardzo zaintrygował. Gwiazda, pieniądze, proces, tajemnica – wszystko w jednym tytule.  Gdyby więc Kamil miał poczucie humoru, a wiem, że ma, to może te pieniądze przeznaczyć na zakup pewnego tygodnika, który ostatnio ma kiepską passę. Zarówno w sądzie jak i na rynku. Możliwe, że wydadzą mu jeszcze resztę.

Dariusz Łukawski

Zrzut ekranu 2016-05-11 o 07.41.44

Comments

comments

200
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...