Sześć beczek wina Géricault

Redakcja PR - 02.06.2016
187

Wino na dziś wybrałem według klucza Géricault i z myślą o nadchodzącym lecie jest to prowansalskie rosé.

 Zabrali ze sobą paczkę biszkoptów, dwie beczki wody i sześć beczek wina. Oczywiście, Francuzi.
Mieli kilkadziesiąt mil oceanu do pokonania niezbyt solidną tratwą. Było ich około stupięćdziesięciu, ocalało piętnastu.

Nie, nie chodzi o dzisiejszych imigrantów z Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej. Nikt ich nie zapraszał ani nie zmuszał do wejścia na tratwę. To nie przeszkadza jednak wielu ludziom w rysowaniu paraleli między nimi i setkami tysięcy dzisiejszych imigrantów ryzykujących nierzadko życie swoich dzieci dla niepewnej przyszłości w Europie.

Rzeczywiście, Tratwa Meduzy tak ewidentnie łamie granice między sztuką i życiem, że jest łakomym kąskiem dla wszelkiej maści propagandystów.

Théodore Géricault, w każdym raziem, dwieście lat temu oskarżał nią raczej władze zrestaurowanych Burbonów o niekompetencję i leckeważenie życia ludzi. Dziś komentatorzy przypominają Tratwę jako oskarżenie rządom krajów europejskich w związku z ich postawą wobec fali migracji, którą – po  części, swoją drogą – same spowodowały.

Obraz powstał po zatonięciu u wybrzeży Afryki fregaty Meduza. Oficerowie mieli opuścić fregatę na szalupach, których nie starczyło dla pasażerów. Ci zbudowali więc tratwę, lecz dramatyczna, z wypadkami kanibalizmu włącznie, próba dotarcia do stałego lądu skończyła się ze wspomnianym już skutkiem. Pozostałą przy życiu piętnastkę uratował inny francuski okręt.

Kapitan, emigrant i przeciwnik Francji  napoleońskiej, po restauracji nagrodzony stanowiskiem pomimo braku doświadczenia miał proces, który wielu Francuzów uznało za rozprawę z emigracją.

Najprawdopodobniej do takiego przedstawienia sceny ocalenia zainspirował Géricault obraz Michała Anioła Sąd Ostateczny, dokładniej zaś motyw z łodzią Charona. Światło przypominające najlepszego Caravaggia i pożerająca wszystko ciemność potężnie przedstawiają triumf instynktu przeżycia nad moralnością.

 Chciałoby się powiedzieć, że sztuka częściej wykorzystywana jest to deklaracji światopoglądowych niż wino, lecz byłoby to pochopnym uproszczeniem.

Jednym z bardziej poważanych – zaryzykuję stwierdzenie, że bardziej za wino, niż za convictions – był niedawno zmarły Marcel Lapierre, promotor win naturalnych, wytwórca bodaj najsłynniejszego prostego Beaujolais (Nie mylić z marketingową pułapką z dodatkiem “Nouveau”) – Morgon. Podobno w wybitnym roczniku 2005 zostało jeszcze sześć beczek wina tego arcy-anarchisty, oczywiście już w butelkach… Cena przekroczyła właśnie poziom 400 zł, podczas gdy bieżący rocznik jest ośmiokrotnie tańszy.

Innym, nie unikającym jasnych deklaracji producentem wina jest pracująca w Napa, tuż przy szlaku Silverado, od równo stu lat  rodzina Riboli. Pochodząca z Lombardii familia od pokoleń, na różne sposoby, wspiera katolickie przedsięwzięcia w Stanach. Blisko siedemdziesiąt tysięcy butelek sacramental wine trafia do kościołów od Alaski po Florydę. Ich Cabernet Sauvignon z Rutherford jest przy tym dość porządnym, stosunkowo klasycznym bordosem w tej dżemowej dolinie.

 Jednak wino na dziś wybrałem według klucza Géricault i z myślą o nadchodzącym lecie. Prowansalskie rosé, Château L’Afrique, Côtes-de-Provence “Géricault”, 2014 ( proszę spojrzeć na etykietę) nie jest ani drogim, ani wybitnym winem. Oferuje jednak naprawdę dobrą relację ceny do wartości, jest wytworzone ekologicznie i wabi  pięknym rysunkiem ThG na etykiecie, która może już mieć wartośc kolekcjonerską, gdyż nowe roczniki mają podobno wyglądać inaczej.

Tylko 12% alkoholu, w nosie jest mocno cytrusowe, a w ustach dość pełne, brzoskwiniowe, bardzo orzeźwiające. Dokładnie tyle, ile można oczekiwać od wina bio za 40 zł.

Będzie dobrym towarzystwem do pieczonego drobiu.

Zrzut ekranu 2016-06-01 o 21.38.03

 

Comments

comments

187
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...