„Synku, zjadłbyś schabowego?”, czyli wpadki podczas zdalnych rekrutacji w branży IT
Informacja Prasowa - 31.05.2021„Synku, zjadłbyś schabowego?”, czyli wpadki podczas zdalnych rekrutacji w branży IT
„Synku, zjadłbyś schabowego?”, czyli wpadki podczas zdalnych rekrutacji w branży IT
O ile jeszcze w 2019 roku zdalne rekrutacje w branży IT należały do rzadkości, to obecnie aż 95% rozmów z kandydatami prowadzonych jest online. Choć branża świetnie poradziła sobie z pandemią, wytyczając nowe szlaki dla pozostałych sektorów, to jednak nawet najnowsze technologie nie pozwalają uniknąć nieprzewidzianych sytuacji – mówią eksperci Kodilla.com. Zobaczcie zbiór najbardziej nieoczekiwanych i zabawnych sytuacji, z którymi spotkali się rekrutujący zdalnie specjaliści ds. HR.
Trwa rozmowa w sprawie pracy z programistą. Choć panuje luźna atmosfera, pytania są bardzo konkretne. Kandydat stara się udzielać jak najlepszych odpowiedzi i mimo że spotkanie ma miejsce w wirtualnym pokoju, wszyscy zachowują się tak, jakby siedzieli przy jednym stole w siedzibie pracodawcy. Nagle, w pokoju kandydata z hukiem otwierają się drzwi i wpada z krzykiem zdenerwowana kobieta.
– Ile razy mam ci powtarzać, żebyś wyrzucił te śmieci?!
– Dobrze mamo, już idę…
Chłopak przeprasza prowadzących spotkanie, wstaje i idzie spełnić swój domowy obowiązek. Po chwili wraca, jeszcze raz grzecznie przeprasza i pyta, czy może kontynuować. Rozmowa toczy się dalej.
– Na dzisiejszym rynku pracy w branży IT liczą się nie tylko kompetencje twarde, ale i miękkie. Opanowanie, dokładność, umiejętność zachowania się w stresujących sytuacjach – dobry programista powinien posiadać je wszystkie. Choć sytuacja, z którą spotkał się kandydat, z pewnością była niekomfortowa i zabawna wyłącznie dla jednej ze stron, w pewnym sensie pokazała, że pracownik umie zachować zimną krew w każdej sytuacji – komentuje Magdalena Rogóż, ekspertka ds. rynku IT ze szkoły programowania Kodilla.com.
Jak dodaje Paulina Kubera, ekspert ds. rekrutacji IT w Devire: – Po roku izolacji oraz spotkań wirtualnych większość z nas jest przyzwyczajona do zakłóceń związanych z pracą w domu, a odgłosy płynące z mieszkania, śmiechy dzieci i hałas wywołany remontami na nikim nie robią już większego wrażenia. Siłą rzeczy spotkania online stały się więc dużo mniej formalne, choć zdarza się jednak, że granica profesjonalizmu mocno się zaciera, szczególnie podczas spotkań rekrutacyjnych z potencjalnym przełożonym.
Jak wynika z najnowszych danych Devire, od momentu wybuchu pandemii spotkania face-to-face odeszły do lamusa, choć jeszcze czasami kandydaci otrzymują zaproszenia do biura. Obecnie jednak 95% rekrutacji jest przeprowadzanych w pełni zdalnie.
– Jeszcze w 2019 roku zdecydowana większość (80%) spotkań miało tradycyjną formę. Obecnie rzadko zdarza się nawet, aby kandydaci osobiście podpisywali umowy o pracę czy kontrakty. Najczęściej, zwłaszcza w przypadku dużych korporacji, wszystkie formalności są dopinane bez konieczności osobistego spotkania – dodaje Paulina Kubera.
Szukał ściąg w internecie, zdradziły go okulary
Rekrutacje organizowane zdalnie wydają się dużo korzystniejsze i oczywiście mają swoje zalety – ocenia ekspertka Devire. Kandydaci nie muszą nawet reorganizować swojego dnia pracy czy brać urlopu. Dlatego procesy rekrutacyjne znacznie przyspieszyły, choć niestety, mają też swoje wady. Rekruterom dużo trudniej jest ocenić zachowanie kandydata i mowę ciała. Wadą są też problemy techniczne, które często lubią „płatać figle” w najmniej oczekiwanych momentach. Niestabilne łącze internetowe, sprzęt starszej generacji, a także, u osób starszych pokoleniowo, mniejsza świadomość związana z umiejętnym zaprezentowaniem się na ekranie. W efekcie przez całą rozmowę widać np. tylko czoło kandydata, który nie potrafi poprawnie ustawić kamerki.
Ale każde pokolenie ma swoje własne grzechy. Jak twierdzą rekruterzy, młodsi kandydaci czują się zbyt swobodnie.
– W trakcie spotkania z managerami jednej z międzynarodowych firm kandydat szukał odpowiedzi na pytanie w przeglądarce, co było widoczne w odbiciu jego okularów. Nie miał też wyciszonego mikrofonu, przez co było słychać dźwięk pisania na klawiaturze – opowiada Paulina Kubera.
Tego samego zdania jest Magdalena Czyczyło, Recruitment Manager w intive: – Sytuacje, podczas których słychać, że ktoś szuka ściągi w internecie, nie należą do wyjątków. Ale zdarzyło mi się też, że kandydat w trakcie rozmowy zapalił elektronicznego papierosa, przy czym nie była to oznaka lekceważenia z jego strony, lecz objaw stresu. W sytuacjach mniej komfortowych nawyki czasami przejmują nad nami kontrolę. Na „obcym gruncie”, czyli w czasie spotkania w biurze pracodawcy, staramy się jeszcze nad nimi panować, bo nie jesteśmy u siebie, ale we własnym domu może to być trudniejsze – komentuje specjalistka.
Magda pracuje w intive od 2 miesięcy. Podobnie jak kandydaci, o których opowiada, sama również przeszła rekrutację w 100% zdalną.
– Dzięki temu doskonale wiem, jak to wygląda po obu stronach monitora. Pracowałam wcześniej w kilku innych organizacjach i wiem, z czym się mierzą działy HR, poszukujące dobrych specjalistów, o których obecnie nie jest łatwo. Ale umiem się też wczuć w rolę przepytywanych kandydatów, bo sama to przeszłam.
Jak dodaje Magdalena Rogóż, w branży IT panuje dość swobodna atmosfera, jednak wszystko ma swoje granice: – Należy odróżnić sytuacje nieoczekiwane, na które wpływu nie mamy, od zachowań pretensjonalnych, które pokazują nas z mocno niekorzystnej strony. Zawsze uczulamy kandydatów do pracy w IT, że umiejętności komunikacyjne, granie „fair play” i zdolność do sprawnej pracy w zespole to podstawy w tej branży. Wymagana jest też wysoka kultura osobista, szczególnie że programista bardzo często ma kontakt nie tylko z kolegami zespołu i swoim przełożonym, ale i klientami, także z rynków zagranicznych. A to zobowiązuje.
„Co chcesz na obiad, synku?”
Historia z wynoszeniem śmieci, przywołana na początku artykułu, to tylko jeden z wielu przykładów wpadek podczas rekrutacji online. Dzięki technologii nie trzeba już wychodzić wcześniej z pracy, aby zdążyć na rozmowę na drugim końcu miasta. Można spotkać się z kandydatem nawet z innej części Europy. Zwłaszcza w IT, gdzie jest dostęp do najlepszych rozwiązań. Ta forma jednak sprawia, że czasem rekruterzy mają okazję poznać nie tylko kandydata, ale też innych członków jego rodziny, a nawet zwierzaki. W intive, gdzie obecnie 100% procesów rekrutacyjnych jest prowadzonych online, rodzice kandydatów też zostają bohaterami drugiego planu.
– W okienku na monitorze pojawiła się mama kandydata i cichym głosem, żeby nie przeszkadzać, zapytała syna, jakie mięso chce na obiad. Kandydat zgrabnie mamę wyprosił, mówiąc że przeszkadza. Jednak ja rozbrojona tą sytuacją żartowałam, że powinien iść w schabowego – uśmiecha się Magdalena Czyczyło z intive.
Zdarza się też, że swoje pięć minut chce mieć to najmłodsze pokolenie, które trzyma kciuki za zawodowe sukcesy dorosłych. – Podczas jednego ze spotkań z kandydatką, słyszałam, jak zamknięte drzwi próbuje sforsować jej córka. Nie mogła sobie poradzić z barierą, więc postanowiła wspierać mamę krzycząc, że ją kocha, że jest najlepsza na świecie i robi pyszne naleśniki.
Idealny test na odporność
Jakub Gawłowicz Recruitment Specialist z intive nie robi z tego rodzaju wpadek żadnej afery.
– W czasie rozmowy na Teamsach nagle na kolanach kandydata usiadła jego 6-letnia córka. Chwilę później pojawiła się jej opiekunka i zajęła się małą. Bardzo podobna sytuacja, jak podczas słynnego wywiadu dla BBC. W żaden sposób nie wpłynęło to na ocenę kandydata i gdy córeczka opuściła pokój, rozmawialiśmy dalej. Może kiedyś będzie wspominała, że jako 6-latka wzięła udział w swojej pierwszej w życiu rekrutacji. Innym razem jednemu z programistów usiadła na ramieniu papuga, przez co wyglądał jak pirat – śmieje się.
Jakub mówi, że w ciągu ostatniego roku wiele razy podczas rozmów wideo czy telefonicznych w tle mógł usłyszeć małe dzieci, partnerów lub partnerki próbujących je uspokoić tak, aby nie dokładać dodatkowego stresu podczas takiego spotkania osobie starającej się o pracę.
– Czasami pojawi się także kurier, zwierzę czy sąsiad, który właśnie postanowił wystartować z remontem mieszkania. Sam jestem posiadaczem psa i wiem, że czasem po prostu nie mam wpływu na to, że zaczyna szczekać podczas spotkania, ponieważ zobaczył absorbującą go rzecz za oknem. Każdy z nas musiał się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości i chyba już nie zwraca uwagi na odgłosy pojawiające się w tle.
Jego zdaniem tego typu wpadki wręcz mogą pomóc w ocenie specjalisty, który w najbliższej przyszłości objąć stanowisko u nowego pracodawcy. Pokazują bowiem, jak taka osoba zachowuje się w sytuacji od niego niezależnej.
– Przecież nie mógł przewidzieć, ani zaplanować nagłego wejścia małego dziecka do pokoju. Nie był na to przygotowany, a my dzięki temu widzimy, jak sobie z tym poradził i możemy domyślić się, jak zachowa się podczas bardzo stresującego spotkania z klientem, reprezentując swoją firmę. Czy jest typem nerwusa, zacznie się śmiać, będzie się tłumaczył, czy zachowa zimną krew, a może tak umiejętnie się odnajdzie, że obróci wszystko na swoją korzyść? Umiejętność radzenia sobie ze stresem, elastyczność, dostosowywanie się do sytuacji to bardzo cenne kompetencje miękkie. A poza tym pamiętajmy, że kandydatem bywa także rekruter, więc empatia i zrozumienie są potrzebne po obu stronach. Staram się pokazać kandydatowi, że wpadki, często śmieszne, nie powodują negatywnego odbioru i nie powinien się tym stresować.
Magdalena Rogóż ze szkoły programowania online Kodilla.com podkreśla, że niezależnie od sytuacji nieprzewidzianych, trzeba minimalizować ryzyko ich wystąpienia: – Jeżeli zbliża się rozmowa kwalifikacyjna, przygotujmy się do niej wcześniej – choćby pod kątem ewentualnych błędów technicznych. Sprawdźmy ustawienia kamery, szybkość połączenia etc. Od programisty wymaga się krytycznego i logicznego myślenia, umiejętności podejmowania decyzji i ich oceny. Wspiera się osoby, które potrafią kompleksowo rozwiązywać problemy i wykazują się inteligencją emocjonalną. Im lepiej przygotujemy się więc do rozmowy kwalifikacyjnej pod kątem ewentualnych wpadek, tym większe szanse pozytywnego zakończenia procesu rekrutacyjnego.
Branża IT to wciąż jeden z najbardziej atrakcyjnych sektorów pod względem zatrudnienia i warunków pracy
Według badania Sedlak&Sedlak, dotyczącego zarobków programistów w 2020 roku, w którym wzięło udział ponad 2 tys. przedstawicieli tego zawodu, najwyższe płace otrzymywali programiści Java. Mediana wyniosła 8800 zł mc/brutto. Niewiele mniej zarabiali programiści C/C++ oraz .NET (mediana 8391 zł mc/brutto), programiści JavaScript to z kolei mediana 6 367 zł mc/brutto.
Źródło grafiki: Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń przeprowadzone przez
Sedlak & Sedlak w 2020 roku