Od dawna chciałem napisać o reklamach, ich treści i wykonaniu.
Wielokrotnie oglądając spoty w tv czy billboardy, przecierałem oczy ze zdumienia lub szacunku dla inwencji twórców. Szacunek (czasem) należy się też klientom, że nie wtrącali się w kampanię. Częściej natomiast widać ciężką rękę klienta. Taka branża, nic nie zrobisz.
Relaksacyjnie, zacznę od billboardów przy trasie, którą przejechałem rowerem w weekend, czyli z Wilanowa do warszawskiego zoo. Obie strony Wału Miedzeszyńskiego są upstrzone „nośnikami reklamy wielkoformatowej”, podobnie jak dojazd do mostu Siekierkowskiego. Zastanowiłem się nad skutecznością przekazu, adresowanego głównie do kierowców jadących ponad 50 km/h. To dość istotne, bo przy tej prędkości auto w ciągu sekundy przejeżdża 14 metrów ( przy stu na godzinę 28 metrów). Na jak długo kierowca jest w stanie oderwać oczy od jezdni? Co w tym czasie zdąży zapamiętać? Ja jechałem rowerem, przeciętnie 18 na godzinę, a nie byłem w stanie zarejestrować wszystkich komunikatów, które „stały” przy drodze.
Poznajmy laureatów w kategorii „ O co chodzi???”
Miejsce 3 zajęła reklama Webera – grille reklamował sprzedawca, podając swój adres, numer telefonu, trzy małe logotypy producenta i (na szczęście) dobrze wyeksponowany adres internetowy. Dobre i to, bo jak na firmę, której grille potrafią kosztować 7,5 tysiąca PLN-ów, taki billboard umieszczony w takim miejscu nadaje się jedynie na podpałkę.
Zaszczytne 2 miejsce zajęła prosta reklama okalająca stadion PGE Narodowy- „ PRĄD JAK PRĄD, ALE W STAŁEJ CENIE”, czyli taki sobie, zwyczajny, przeciętny, pospolity, prozaiczny, przyziemny ,nic nadzwyczajnego ale w stałej cenie. To po co kupować? Oczywiście, to kolejny etap kampanii PGE, tylko ten poprzedni miał po przecinku napisane „W NIŻSZEJ CENIE”, autorom chodziło o uwypuklenie tego, że prąd wszędzie jest jednakowy ale ich cena jest najatrakcyjniejsza. Teraz jest już „stała” ale tylko na pół roku. Jak się zmieni i tak nie będziemy tego wiedzieli, chyba, że ktoś zdeszyfruje rachunki wysyłane przez PGE.
Miejsce 1 zajął bank z piękną historią w świecie reklamy, a teraz aspirujący do Monty Pythona. Bank Zachodni WBK. Na wielkim billboardzie wielki napis „Druga połowa dla Ciebie”, na wielkim zdjęciu Pan i Pani na stadionie i ogromne „- 50%”. Zagadka copywritera – druga połowa, czyli „małżonka” czy druga połowa meczu? Nie, bank rzetelnym klientom obniża oprocentowanie o połowę. Na dole, w siedmiu wersach bank objaśnia kim jest rzetelny klient. Przekonali mnie, nie będę się starał o „drugą połowę”, cokolwiek by to nie było. Oczywiście, wiem kim są gwiazdy na zdjęciu, ale nawet gdyby kręcono film „Wolni i flegmatyczni”, to bohaterowie zza kierownicy nie rozpoznaliby ich twarzy, o przeczytaniu instrukcji korzystania z reklamy banku nie wspomnę.
Codziennie tą trasą przejeżdża około 50 tysięcy kierowców. Zapamiętają innych reklamodawców, którzy zrobili coś prostego- wysłali wizualnego tweeta.
Kategoria „SPÓJRZ, ZAPAMIĘTAJ”
Miejsce 3 zajmuje Carrefour za niebywałą prostotę – logo sklepu, zdjęcie proszku do prania, promocyjna cena, a w tle przekreślona stara. W przeciwieństwie do tych wszystkich reklamowych ceregieli z Napoleonem, to zagranie jest genialne…w swej skuteczności.
Miejsce 2 to Euro RTV-AGD, które przygotowało kampanię na czas mistrzostw w piłce nożnej. Dwie pogodne, energetyczne twarze w barwach Francji i Polski, logo sieci, zdjęcie produktu z obniżoną ceną. Oczywiście są też parametry techniczne produktu, ale nie „zaśmieca” to pozytywnego odbioru.
Miejsca 1 są dwa – Nivea za superprofesjonalny billboard „MĘSKI NIEZBĘDNIK”, gdzie popularne produkty wyglądają jakby były w klasie premium. Chłodna kolorystyka jest idealna na upalne dni. Równie profesjonalnie zachował się Huawei. Uwiarygodnił swój produkt Leicą i Robertem Lewandowskim, ale czytelnie i z klasą. No i ten aparat do czarno-białych zdjęć…
Takie mam wrażenia reklamowo-rowerowe. Będę wdzięczny za propozycje do kolejnych rankingów. Za tydzień chcę przejechać się metrem. Podobno 76% pasażerów nie skończyło jeszcze 34 lat. Niezły target. Sprawdzę czy i jak docierają do nich reklamy? I na co namówią swoich rodziców, bo inne statystyki mówią o tym, że aż 40% trzydziestolatków mieszka z rodzicami.