To, że do strajku w polskich liniach lotniczych nie doszło w planowanych terminie, czyli 1 maja nie znaczy, że został całkowicie odwołany. Związki zawodowe postawiły PLL LOT przed ultimatum i dały 5 dni na przygotowanie możliwości związanych z powrotem wynagrodzeń z 2010 roku. Wedle zapowiedzi decyzja o strajku ma być podjęta w połowie maja. Z relacji związkowców wynika jednak, że do 7 maja nie otrzymali oficjalnej odpowiedzi od przewoźnika. Ignorancja jest odbierana przez pracowników LOTu biorących udział w proteście jako niechęć do podjęcia dialogi i rozwiązywania problemu.

Rzecznik LOTu przybiera odmienną postawę, tłumacząc, że nie ma żadnych podstaw do ponownego wprowadzenia regulaminu wynagrodzeń z 2010 roku. Podaje, że strajk nie może się rozpocząć do momentu, aż nie zostanie zatwierdzona legalność referendum strajkowego. Nie chodzi tutaj bynajmniej o strajk, który miał się rozpocząć  1 maja, ale o jakikolwiek, który wynikałby z referendum strajkowego.