Kobiety-sportsmenki, wciąż walczą ze stereotypami
Chociaż żyjemy w XXI wieku, kobiety sportsmenki wciąż muszą walczyć ze stereotypami, które, co gorsza, są promowane przez media. Bywa bowiem, że przedstawia się je w sposób, jaki przyczynia się̨ do marginalizacji ich sukcesów i umiejętności w danej dziedzinie sportu.
Pokazywane są przez pryzmat kobiecości czy atrakcyjności seksualnej, które nie mają nic wspólnego z prawdziwym współzawodnictwem. Obok wyników komentowane są często ich ciała i aparycja (zgrabne nogi, piękny uśmiech, gibkie ciało), a wybór najatrakcyjniejszej zawodniczki zawodów/meczu to już norma, co szczególnie silnie uwydatnia się np. w tenisie czy siatkówce. Sesje do kampanii odzieży sportowej z udziałem kobiet opierają się na seksownych pozach, mających tylko podkreślić walory ich sylwetek. Wystarczy spojrzeć też na okładki magazynów – tych męskich, ale i sportowych. Sportsmenki często w półnegliżu, albo i całkowicie nago, erotycznie przymrużają powieki, a tytuły często używają podobnego zasobu słów – hot, gorąca, piękność, extra laska. Tajemnicą poliszynela, oprócz niewielkiej grupki wybranych, jest także poziom zarobków, który często tłumaczy się popularnością danego sportu. Niestety często ta sama dyscyplina, tylko w wydaniu męskim, jest popularniejsza. Zastanawiam się, czy sukcesy polskich zawodniczek na trwającej Olimpiadzie w Rio, będą tak samo mocno komentowane jak w przypadku mężczyzn?
Nie chcę demonizować sytuacji. Sportsmenki powinny być dumne ze swoich ciał, pokazywać je, występować w reklamach. Są piękne i warto to podkreślać! Chciałabym jednak, aby to był drugi powód, dlaczego o nich się mówi. Bo pierwszym zawsze i niezmiennie powinny być ich osiągnięcia i docenienie niezwykłej pracy, jaką wykonują by je osiągnąć. Gorąco pragnę również, by ich wygląd nie był jedynym wyróżnikiem, który pozwala im pozyskać dodatkowe środki finansowe na rozwijanie ogromnych talentów.
Autor: Karolina Cwalina, PCC ICF life&business coach