Okrucieństwo wobec psa a sytuacja kryzysowa dla firmy
Pracownik firmy Bodzio, z pełną premedytacją, w okolicy Sycowa na Dolnym Śląsku, dużym wozem dostawczym, obrandowanym barwami swojego pracodawcy, przejechał psa. Zatrzymał się, aby dobić zwierzę. Filmował sytuację, w wulgarny sposób, komentując całe wydarzenie. Swój filmik wrzucił do Internetu. Pracodawca, bez chwili zastanowienia, zwolnił dyscyplinarnie tego człowieka z pracy. Oprawca ten pewnie sądził, że nagranie to uczyni go królewiczem internetów. Może i uczyni, ale przy okazji już musi się zmierzyć z zarzutami jakie mu w związku z tym postawiono. Za zabicie zwierzęcia, ze szczególnym okrucieństwem, podejrzanemu grozi kara do 5 lat więzienia oraz grzywna, która może wynieść nawet 100 tysięcy złotych.
To jedna twarz tej sprawy. Druga dotyczy doprowadzenia do szkody na wizerunku i reputacji swojego pracodawcy. Oczywiście, firma nie ma nic wspólnego z tym co ten człowiek ma w głowie. Wynajmowała go, jak rozumiem, m.in. do kierowania autem. Jednak, w aktualnie uproszczonym do podstawowych haseł świecie, skojarzenie dokonania egzekucji na niewinnym psie, w niewidoczny sposób „przylepia” się również do, w istocie, niewinnej firmy.
Co to oznacza w praktyce? Gdy upłynie trochę czasu, skojarzenie może być negatywne i proste; linkujące wydarzenie z nazwą firmy. My nie wiemy, jak się nazywa i chyba nas to średnio interesuje, jak nazywa się ten głupi i zły człowiek. Już teraz jest dla nas, nie spersonifikowanym, symbolem zła w czystej postaci. Natomiast nazwę firmy, która go zatrudniała. Oczywiście, jest to szczerba na wizerunku producenta mebli, bo zatrudniał, wyzutego z uczuć wyższych, osobnika; to może oczywiście oznaczać, że oni tam w tej firmie tacy są. Wiem, że skojarzenie takie fałszywe, nieprawdziwe, nieuprawione, wadliwe. Tak! Racja! No, ale tamta narracja też mogłaby znaleźć swoich zwolenników oraz propagatorów.
Dobrze, że fabryka zareagowała błyskawicznie. Powinna pewnie pozwać swojego byłego pracownika do sądu z roszczeniem odszkodowawczym za wyrządzone szkody. Wysokość kwoty ma tu drugoplanowe znaczenie. Jaka by nie była, jak znam życie, będzie zbyt wysokie, jak na możliwości dręczyciela. Dużo, czasu będzie musiało minąć, aby historia ta pokryła się patyną i została zapomniana.
Przy okazji, jest to – przepraszam za to określenie – „znakomity” przykład, że sytuacje kryzysowe, dotykające przedsiębiorstwa, spadają jak piorun i trafiają w miejscu, w którego nikt by nie przewidział. Choć to też jest uproszczone stwierdzenie. Znam firmy, które mają przygotowane procedury na różnorakie sytuacje, jakie mogą się przytrafić w pracy. Dotyczących technologii, techniki i całego hardware przedsiębiorstwa, ale również dotykają części miękkich, czyli ludzi, posiadających swoje słabości czy też fundamentalne niedoskonałości społeczne – jak wzmiankowany delikwent.