Nieważne, jak mówią, ważne, żeby mówili – Tiger odrabia straty po wpadce wizerunkowej

Redakcja PR - 29.08.2017
118

Nieważne, jak mówią, ważne, żeby mówili – Tiger odrabia straty po wpadce wizerunkowej

Wczoraj Jakub Bierzyński, prezes OMD Poland, opublikował wpis na Facebooku,  w którym zwraca uwagę na wzrost sprzedaży Tigera po aferze, jaka miała miejsce na początku sierpnia. Wygląda na to, że marka zaczyna odrabiać straty po wpadce wizerunkowej, choć dane obejmują na razie około 400 małych sklepów.

9 sierpnia na oficjalnym profilu Tigera na Instagramie pojawiła się kontrowersyjna grafika, nawiązująca do Powstania Warszawskiego. Zamieszczona na niej została dłoń z wyciągniętym, środkowym palcem z kokardką, a pod spodem widniał napis „1 sierpnia. Chrzanić to, co było. Ważne, co będzie”. Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać – oburzenie, jakie rozlało się falą po Internecie w tempie ekspresowym skłoniło markę do podjęcia błyskawicznych kroków. Maspex, właściciel Tigera, usunął nie tylko grafikę, ale i profile marki na Instagramie i Twitterze. Ponadto firma zerwała ze skutkiem natychmiastowym umowę z agencją J.Walter Thompson, która była odpowiedzialna za obsługę Tigera w mediach społecznościowych.

Jednak właściciel marki na tym nie poprzestał – aby uratować wizerunek Tigera, firma wpłaciła 500 tys. zł na konto Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Wielu obserwatorów przyznało, że takie posunięcie było jak najbardziej skuteczne i pozwoliło zaskarbić sobie sympatię konsumentów. Być może właśnie to działanie ma wpływ na obecny wzrost sprzedaży, jaki można zaobserwować w okresie od 14 do 21 sierpnia, kiedy to Tiger zanotował wzrost na poziomie 0,7 pkt proc. Badanie dotyczy około 400 sklepów z powierzchnią nie większą niż 300 m kw.

Warto jednak zaznaczyć, że w okresie ostatnich siedmiu tygodni marka wykazywała trend spadkowy (3,2 pkt proc. w tej samej grupie placówek). Nie wiadomo jednak, z czego wynikał spadek, ani czy obecna tendencja wzrostowa się utrzyma, choć wiele na to wskazuje.

Faktem jest, że marka doskonale wykorzystała jeden z rodzajów działań pijarowych, czyli rozgłos. Widać zasada „nieważne, jak mówią, ważne, żeby poprawnie pisali nazwisko”, głoszona przez Phineasa Barnum, nadal się sprawdza. W tym przypadku najważniejsza była nazwa marki, która została zapamiętana przez konsumentów właśnie dzięki aferze medialnej. Bojkot, do jakiego nawoływały niektóre środowiska, nie przyniósł zatem żadnego efektu. Wszystko wskazuje na to, że kontrowersyjne działania, pomimo swojej ceny, nadal są opłacalne.

Comments

comments

118
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...