Miraculus. Milagroso. Sobrenatural. Cudowny.

Redakcja PR - 19.08.2016
240

Miraculus. Milagroso. Sobrenatural. Cudowny.

Weterani z wyschniętymi gardłami dosiadali swoich równie spragnionych kasztanów i gniadoszy. Te polskie konie najlepiej nadawały się właśnie do lekkiej kawalerii. Tylko pierwszy szereg dziurawił lancami, reszta rąbała szablą.

Najpierw znieśli doszczętnie elitarną Brygadę Colborne’a.

Brytyjscy oficerowie walczyli do końca. Nikt nie prosił o pardon i nikt go nie dawał.

Na ratunek brytyjskiej piechocie ruszyły szwadrony hiszpańskiej i angielskiej jazdy. Ta pierwsza uciekła od razu. Zazwyczaj twardzi angielscy dragoni po pierwszym zderzeniu szybciej umykali, niż nadjechali. Ułani wysadzali ich z siodeł, a następnie rozdeptywali końskimi kopytami. “They were perfect barbarians”, zanotował potem jeden z angielskich oficerów.

Ta najsłynniejsza bodaj szarża kawalerii epoki napoleońskiej miała miejsce 16 maja 1811 roku pod Albuerą, w Estremadurze, niedaleko już portugalskiej granicy.

W krwawej, raczej nierozstrzygniętej bitwie sześciuset ułanów zwanych Lansjerami Nadwiślańskimi, pod pułkownikiem Konopką, wspartych przez francuskich huzarów uratowało losy bitwy, w której angielsko-hiszpańska piechota i artyleria miały znaczną przewagę.

Ułani zdobyli pięć pułkowych sztandarów i pięć dział, a huzarzy jeden sztandar. Gdy wracali dodawali odwagi pewnym klęski francuskim piechurom okrzykiem “Nie poddawajcie się! Vive l’Empereur!”. Cesarza na miejscu nie było, więc i Albuera ustępuje legendzie Somosierry.

Niedługo potem, zszokowani porażającą skutecznością Nadwiślańskich Lansjerów Anglicy przeformowali 16. Pułk Lekkich Dragonów w lansjerów. Polskie wzorce zaaplikowali nie tylko w uzbrojeniu i wyszkoleniu, ale nawet jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny. Ponad trzy dekady później 17. Pułk Lansjerów odegrał tyleż heroiczną, co tragiczną rolę w słynnej “Szarży Lekkiej Brygady” pod Bałakławą.

Wellington oficjalnie kazał ogłosić bitwę pod Albuerą  zwycięstwem, ale prywatnie stwierdził, że “jeszcze jedna taka bitwa, a armia będzie zgubiona”.

Polacy i Francuzi pod Albuerą raczej nie zdążyli napić się wina. Zresztą wtedy nie było ono szczególnie dobre. Dziś to zupełnie co innego. Pobliska apelacja Ribera del Guadiana zrobiła wielkie postępy. Palące lato i mroźna zima dają tu wina wyjątkowe, skoncetrowane i, niestety, z wysokim poziomem alkoholu. Wiele z nich ma wręcz, jak stwierdził Marek Bieńczyk, “asfaltowy posmak”.

Na szczególne plecenie zasługuje zupełnie nielansjersko utemperowane Extremadura Miraculus (2003), bordoskie niemal cuvee (Merlot, Cabernet Sauvignon, Syrah, Cabernet Franc) wytworzone przez Vińa Santa Marina. Wciąż stosunkowo modernistyczne, jednak nie przesadnie. Dobra koncentracja i nietypowa dla region finezja, czarne owoce, lukrecja…

Nie powiem: “Miraculus. Milagroso. Sobrenatural. Cudowne”, ale za swoją cenę porządna wartość.

Comments

comments

240
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...