Minister Jaki wytknął PRowcom niekompetencję. Czy politycy wycierają twarze ludźmi z branży komunikacyjnej?
Jerzy Ciszewski - 26.07.2017Minister Jaki wytknął PRowcom niekompetencję. Czy politycy wycierają twarze ludźmi z branży komunikacyjnej?
Pan Minister Patryk Jaki opublikował na Twitterze post, z którego wynika, że „ci od PRu” niczego nie rozumieją. Nie będę wchodził w polemikę z Panem Ministrem. Choć ten wpis pokazuje stosunek świata polityki do świata marketingu oraz public relations. Taka niechęć od bardzo dawna prezentowana była i jest w Polsce przez chyba wszystkie ugrupowania polityczne. Dzieje się tak od momentu, w którym drogi jednych i drugich się skrzyżowały. To znaczy od momentu, gdy partie polityczne oraz poszczególni politycy zaczęli korzystać z usług firm i ludzi zajmujących się szeroko pojętą komunikacją.
Partnerem do dyskusji dla mnie nie będą ludzie od „PR-u”. Bo oni nigdy nie rozumieją dlaczego trzeba robić „niePRowe” reformy państwa.
— Patryk Jaki (@PatrykJaki) 26 lipca 2017
Wydaje mi się, że ugrupowania polityczne, najczęściej chyba się wstydzą, że posiłkują się zewnętrznymi ekspertami d/s public relations, stąd taka chęć argumentowania swoje racji. Jak pamiętam – od prawie zawsze politycy wycierali sobie nami, twarze. Od lewa do prawa i z powrotem.
Wszystkie ugrupowania marzą o porywających kampaniach wyborczych, które dadzą upragnioną władzę. Nie ma co się na to krzywić – taka jest istota polityki. Kto zatem ma robić te kampanie? Chyba raczej ci, którzy się na tym znają, czyli między innymi ludzie od public relations. W każdym sztabie jest taki człowiek, komórka, zespół. W każdym kosztorysie politycznym jest zakładka – działania marketingowe.
Aby to zadziałało potrzebne jest obopólne zrozumienie i zaufanie. I jeszcze, co chyba najtrudniejsze, brak rywalizacji pomiędzy członkami takiego zespołu. W sensie osobowym, powinien być to mix polityków mających smykałkę do marketingu oraz ekspertów – w konkretnych specjalizacjach marketingowo/komunikacyjnych.
Trochę muszę się zgodzić z ministrem Jakim, że bardzo często bywało (przynajmniej takie jest moje doświadczenie) tak, że proszono o pomoc marketingowców, którzy nie rozumiejąc istoty polityki, starali się forsować rozwiązania promocyjne, które nijak nie pasowały do tego niezwykle specyficznego świata. „Zamawiający” widzieli to i z każdą sekundą ich zapał oraz zadowolenie wynikające z możliwości współpracy z ekspertami, topniał. Szeptali między sobą: „pomyłka, oni kompletnie nas nie rozumieją”. I taka na ogół była prawda.
Owszem ci garniturowcy są niekwestionowanymi ekspertami na rynkach FMCG, usług bankowych, motoryzacyjnym, turystycznym, e-commerce itd., ale o meandrach pracy z polityką wiedzą tyle, co w telewizorze zobaczą i z kumplami przy wódce pogadają. Często im się wydaje, że jak powiedzą politykowi – „od dziś proszę nosić niebieską koszulę, a do sesji foto proszę włożyć szkła kontaktowe; proszę sobie fejsa założyć i na Twitterze ćwierkać” – to mają sprawę z bańki.
Wydaje mi się, że minister Jaki ma właśnie takie doświadczenie i dlatego tak napisał. Tak więc nie ma co się burzyć.