Najciekawszy tytuł jaki pamiętam - „Był najwyższy, jest najdłuższy” - Jak przyciągną Twoją uwagę ?
Najciekawszy tytuł jaki pamiętam, ukazał się po katastrofie ponad sześćsetmetrowego masztu radiowego w Gąbinie- „Był najwyższy, jest najdłuższy”. Nikt nie zginął, maszt złożył się z powodu splotu różnych okoliczności, można więc było pozwolić sobie na świetny żart. Tytuł spełniał tez podstawowe zadanie: intrygował i zachęcał do czytania artykułu. Inny tytuł był już bliżej krawędzi a nawet ją przekroczył.
„Po bandzie” pojechał tabloid, któremu jeden z polityków wyznał, że stara się o dziecko. Następnego dnia ówże wybraniec narodu przeczytał na pierwszej stronie, że „będzie uprawiał seks bez zabezpieczenia”. Z jednej strony bohater mógł być dumny bo podbijało to jego męskość, witalność, troskę o demografię. Ale z drugiej strony ta presja w oczach czytelników/wyborców z niemym pytaniem w oczach: czy już? To prehistoria, przejdźmy do teraźniejszości.
Najlepiej sprzedają się mistrzostwa we Francji i nasza kadra. Każda miniinformacja odpowiednio obudowana zwiększa sprzedażo-klikalność. Przykład pierwszy z brzegu: „Ależ on ma muskuły…” – to seria zdjęć z treningu, Krychowiak stanął za aparatem fotoreportera – sensacja. Lewy zmieniał koszulkę- rewelacja. Ma muskuły. Jak na zawodowca, który od kilkunastu lat czynnie trenuje kilka razy dziennie, to rzeczywiście wydarzenie. Wiem, że najczęściej klikane. Zmobilizuje to też wielu kibiców do pójścia na siłownię. Mój instruktor powtarza, że teraz jest sezon na panów, którzy wpadają w popłochu, bo za 3 tygodnie wakacje. Każdy chce zestaw „plażowo- klubowy”, czyli klatka, sześciopak i bicepsy. W 3 tygodnie , to jest mistrzostwo świata.
Ale wróćmy do mediów. Inny portal kusi exclusive.tv filmem z autokaru kadry. Ma kierownicę, przełączniki, sprzęt grający i odtwarzający, fotele i kibelek. Tak jak autokar. Ale ten jest jedyny – bo reprezentacji. I tylko jedyny operator go sfilmował. Miałem wypieki jak oglądałem, zastanawiając się czy autora zdjęć nie wpuszczono nigdzie więcej, bo nie miał akredytacji. Kolejny tytuł zachęca – „Francuzi apelują do Roberta Lewandowskiego”.
Apelowali, żeby przeszedł do PSG. Było ich aż 3(słownie: trzech), z „apelem” wypisanym koślawo na kawałku tektury. To tez się kliknie. Najbardziej sensacyjne stają się informacje o stanie zdrowia Grosickiego. Na ile procent odzyskał sprawność, czy biega, czy boli noga, czy kopał piłkę. Popularny Grosik pobił pod względem liczby artykułów wszystkie celebrytki razem wzięte, niezależnie na ilu ściankach udowadniały, że mają talent…a czasami też bieliznę.
Oczywiście wiem, jak wygląda praca przy imprezach, którymi pasjonuje się cały kraj. Jakie znaczenie ma news o zbyt wysokiej trawie na boisku treningowym, o kuchni, muzyce i wszystkim tym co ma związek z piłką. Jestem pozytywnie zaskoczony, że czytam teksty, które powstały bo dziennikarz o coś zapytał, coś zauważył, gdzieś się wcisnął. Są jakie są ale są własne, nie kopiowane z oficjalnych komunikatów biur promocji. Choć zmierzamy do tego, bo dziennikarzom przybywa obowiązków i brakuje czasu. Nie tylko na wymyślenie tak genialnych tytułów jak ten o katastrofie masztu, ale również na ułożenie kolejności informacji.
W pewnym tabloidzie szokował tytuł: „Strzykawki z igłami leżały na ulicy!”. Tuż pod spodem inny horyzontalny tytuł:” Cudzoziemiec z nożem leżał na chodniku”. Tematy pogrupowane w ciągu logicznym. Wybaczcie ale nie przeczytałem, bo byłem zajęty instrukcją czytania nazwisk polskich piłkarzy przeznaczoną dla zagranicznych komentatorów. Woo- cash to proste, nasz Łukasz, ale kim jest Yen- jay-chick, dla ułatwienia dodam, że ma na imię Artur. Pasjonujące, bo zaczęły się mistrzostwa. Tchi – tay- tsie tytuły.