Kilka pięknych lat temu, znajoma poprosiła mnie o opracowanie analizy ofert trzech dużych firm brandingowych. Ponieważ jej macierzysta firma jest spółką skarbu państwa, skończyło się wizytą w CBA. Ale po kolei.
Agencje brandingowe i CBA
Agencje brandingowe, podobnie jak reklamowe czy public relations, skłonności do zadymiania mają wyssane z mlekiem marketingowej matki. Dziś biegli w content marketingu i posługiwania się Marysią czyli Chat GPT – robią to szybciej. Nie wiem, czy lepiej. Zgodnie z – #42 Prawem Marketingu Kotarbińskiego – Im mniej rozumiesz z prezentacji agencji reklamowej, tym wyższą fakturę dostaniesz. Prawda jest brutalna. Wysokie faktury za usługi firm marketing services muszą mieć swoje uzasadnienie w kilogramach dokumentacji. Tymczasem zgodnie z #46 Prawem Marketingu Kotarbińskiego – Nawet najbardziej skomplikowaną strategię marketingową, przedstawiaj w trzech punktach.
Czy lubisz czarny humor? Ta książka jest dla Ciebie!
Trzy agencje brandingowe składają dokumentację konkursową. Ale CMO nie jest w stanie jej ocenić, ponieważ poziom “zadymiania” i paranaukowego języka marketingu przekracza jego kompetencje. Pomagam im jako ekspert. CMO otrzymuje analizę, dokument poufny i kod dostępu do pliku wysłany SMSem. Za tydzień już nie pracuje. Nastąpiła zmiana rządu, która wymiotła kadry skarbokorpo do poziomu sprzątaczek. Skąd się wzięło CBA? Po dwóch latach okazało się, że jedna z agencji brandingowych płaciła łapówki, a mnie przesłuchiwano na tę okoliczność jako świadka. Przez 3 godziny przesłuchania przez funkcjonariusza CBA nie użyłem ani jednego słowa w języku angielskim. To było wyjątkowo karkołomne wyzwanie. Konkluzja: nie zadymiajcie w dokumentach konkursowych, bo różnie to się może skończyć.
Każdy zna się na brandingu
Na brandingu, podobnie jak na marketingu, zna się każdy. Tymczasem poza sektorem agencji i marketerów, niewielu widzi różnicę pomiędzy logotypem, logo, a sygnetem. Podobnie niewielu zna istotę visual hammer – pojęcia pozycjonowania wizualnego, zdefiniowanego przez Laurę Ries. Wnioski są dwa. Po pierwsze, nie zmienia się czegoś, co jest dobre i “opatrzone”. Po drugie – taka zmiana zawsze jest związana z ryzykiem. Czy Grupa Inco zaryzykuje zmianę grafiki “Ludwika”, który istnieje od 1964 roku? Mało prawdopodobne, bo dla mózgu klientów w wymiarze skojarzeń, staje się kompletnie inną marką. Rewolucyjna zmiana identyfikacji wizualnej to zawsze poważne wyzwanie. Podjęło je w maju 2012 roku PZU, z sukcesem.
Identyfikacja wizualna gnieździ się w naszym umyśle i to ona pozwala nam nawigować w oceanie komunikacji… |