Według socjologów, jeśli nie lubisz ludzi, to podczas Przystanku Woodstock dostaniesz dość powodów, by nie lubić ich jeszcze bardziej
Według socjologów, jeśli nie lubisz ludzi, to podczas Przystanku Woodstock dostaniesz dość powodów, by znielubić ich jeszcze bardziej. Ale fenomenem jest panująca tam otwartość, życzliwość i tolerancja. Według samorządowców festiwal to znakomita promocja i większe obroty lokalnych firm. Według marketingowców -docelowy target zebrany w jednym miejscu.
OGROM PRZEDSIĘWZIĘCIA IMPONUJE
Wszyscy zainteresowani próbują zbadać, zmierzyć, włożyć w logarytmy i iloczyny zjawisko jakim jest pokolenie Woodstocku. Nie mam zamiaru się nad tym rozwodzić, bo wszelkie wnioski będą prawdziwe i fałszywe zarazem.
Na Woodstocku byłem, gdy debiutowała Akademia Sztuk Przepięknych, czyli kilka lat temu. Wielki namiot, gdzie młodzi ludzie mogą się spotkać z politykami, dziennikarzami, duchownymi czy aktorami. Bez zadęcia, napięcia i nudy, bo goście zazwyczaj inteligentni, a i publiczność przyszła pogadać a nie omdlewać na widok gwiazdy. Hitami sieci są niektóre ze spotkań, jak z Markiem Kondratem czy tegoroczne z Jerzym Stuhrem, który pochwalił wykonawcę-amatora za profesjonalne fałszowanie w jego piosence „Śpiewać każdy może”. To będzie kolejny hit.
Wróćmy jednak do muzyki, a może festiwalu jako całości. To impreza, w której uczestniczy młodzież w t-shirtach, a nie w koszulkach polo Ralpha Laurena. Biorą namioty, wsiadają do pociągu i jadą się zresetować. W tym roku było 100 dodatkowych pociągów tylko na Woodstock. Obserwując dzisiejsze zdjęcia widziałem radosnych ludzi w strugach deszczu. To jest ta życzliwość opisywana przez socjologów. Drugą stroną medalu jest brak kameralności, bo to nie jest kameralna impreza w luksusowym hotelu.
Gdy przypomnę sobie, jak Jurek obwoził mnie i ekipę filmową po całym polu festiwalowym, to śmieję się słuchając w tv czy radiu pseudoekspertów od bezpieczeństwa i organizacji imprez masowych. Jest niewiele osób, które potrafią zorganizować taki koncert i mają w tym wieloletnie doświadczenie. Ale, podobnie jak ze śpiewaniem, wypowiadać się każdy może: ”trochę lepiej lub trochę gorzej” (pomyśleć, że Jonasz Kofta napisał tekst dzień przed opolską premierą).
BEZLITOSNY ROCK’N’ROLL
Kolejna cecha przebywającego na polu w Kostrzynie ”targetu”, to jego bezkompromisowość. Gdy ktoś przynudza ze sceny to w ciągu kilku minut znika kilkadziesiąt tysięcy osób. Zostaje kilkusetosobowa garstka. To gorsze dla wykonawcy niż gdyby rzucali w niego zgniłymi pomidorami. W drugą stronę też to działa. Gdy po takiej kapeli, co jej nazwy nikt już nie pamięta, pojawił się Vavamuffin, pod koniec pierwszego utworu hektary pod sceną były pełne ludzi. Nieprawdopodobne tysiące mrówek zbiegło ze wszystkich stron, żeby bawić się przy dobrej muzyce. Podejrzewam, że w tym roku jest podobnie.
SPONSOR, PR, WIZERUNEK, BIZNES
O wszelkich aspektach finansowych Woodstocku na 100% napiszą „sympatycy” Jurka Owsiaka. Ja chcę zwrócić uwagę na jeden element – stały od kilku lat skład głównych sponsorów Fundacji i Festiwalu. To są duże firmy i duże kwoty. Decyzje nie zapadają z powodu sentymentów. Widocznie im się opłaca budować pozycję przy Owsiaku i jego Fundacji. Jako osoba do niedawna odpowiedzialna w TVP za organizację Finałów Orkiestry, obserwowałem jak inne firmy zabiegały , żeby umieścić swoje logo przy tym wydarzeniu. Gdziekolwiek i jakkolwiek.
Wakacje to w telewizjach czas powtórkowych ramówek. Premierami potrafiącymi ściągnąć widzów, są koncerty, festiwale, kabarety. Najczęściej w stylistyce disco polo, w ambitniejszych przypadkach może to być dance (bardziej wyrafinowane disco polo). Woodstock odbiega od tych standardów, ale coś w tym musi być, że tysiące bezkompromisowych młodych ludzi, jest w stanie oderwać się od swoich smartfonów, posłuchać muzyki i spędzić czas ze sobą. No i szukanie pokemonów odbywa się tam w ograniczonym zakresie, choć wiele pań na długo przed powstaniem modnej aplikacji znalazło już swego jedynego, wymarzonego pokemona.