Adam Łaszyn
CEO, Alert Media Communications (Warszawa)
|
|
Nas wcale nie dziwi, że nawet politycy Zjednoczonej Prawicy w anonimowych rozmowach z dziennikarzami nazywają pierwsze polskie rozwiązania „najgorszą tarczą antykryzysową Europy”. Kilkunastoosobowej firmie jak nasza pakiet tak hucznie ogłaszany przez Premiera nic nie dał. Nic. Sprawdzaliśmy to my, sprawdzało nasze biuro księgowe. Co więcej, każde z możliwych rozwiązań okazało się ma jakiś kruczek prawny, który albo wyklucza udzielenie pomocy albo odsyła do innego rozwiązania, które …też ma taki kruczek. Wobec tąpnięcia gospodarczego zostaliśmy zatem sami. I to nie tylko bez wsparcia naszego Państwa. Ono nadal wyciąga rękę po ZUS, VAT, inne podatki. To my ratujemy teraz Państwo a nie ono nas. Widzimy zresztą, że podobnie jest z naszymi Klientami, a więc znacznie większymi organizacjami gospodarczymi. One również bazują dotąd niemal wyłącznie na własnej reorganizacji i wewnętrznych rozwiązaniach nadzwyczajnych. I takie ich działania pomagamy im komunikować. Kołem ratunkowym dla naszej agencji jest teraz nasza specjalizacja. Komunikacja kryzysowa jest obecnie w cenie. Ale bardzo specyficzna. W największym stopniu, przynajmniej jak dotąd, skupiona na procesach wewnętrznych. Zatem – paradoksalnie – dla nas pomocny jest sam pożar i związane z nimi potrzeby firm (do których się przeorganizowaliśmy), niż wsparcie ze strony państwa. Na ile jednak firmy klienckie będzie stać na zewnętrzne wsparcie w komunikacji, gdy same muszą ciąć swe wydatki jak nigdy w swej historii? Tu perspektywy nie są optymistyczne. Konkludując – to dostosowanie do nowych potrzeb rynku generuje nam mechanizmy, którymi posiłkujemy się w sytuacji, gdy państwo nie tylko nie pomaga, ale i samo karmi się daninami od nas z tego, co nam uda się wypracować. Można mieć tylko nadzieję, że w nowych propozycjach rząd jednak wyjdzie z dalej idącymi rozwiązaniami pomocowymi dla MŚP, jak i dla naszych Klientów, a więc firm dużych. |
|
Karolina Sieniawska
PR & Business Partner, wspólnik Wordsmith PR (Olsztyn)
|
|
Przyjęta przez rząd pierwsza tarcza antykryzysowa obejmuje w dużej mierze samozatrudnionych czy mikrofirmy, które często nie korzystają ze wsparcia agencji PR. Nasza agencja prawdopodobnie skorzysta z wybranych ulg, co jest pewnym doraźnym wsparciem w obecnej działalności. Jednak w perspektywie długofalowej pomoc ta raczej nie wpłynie znacząco na nasze funkcjonowanie.
Każda agencja PR działa na zasadzie naczyń połączonych. Nasza sytuacja jest uzależniona od sytuacji klientów. Tak długo więc, jak nasi klienci mogą funkcjonować stabilnie, tak długo my nie odczujemy drastycznie skutków obecnego kryzysu. Wordsmith PR współpracuje głównie z firmami z sektora średnich przedsiębiorstw. Ci oceniają obecną pomoc jako niewystarczającą lub nieadekwatną do ich potrzeb. Z naszej perspektywy realnym wsparciem byłyby więc rozwiązania ukierunkowane na naszych klientów – w celu ochrony miejsc pracy, ulg podatkowych lub dofinansowania ich w tym niepewnym czasie.
W gronie naszych klientów są tacy, którzy już obserwują pewne spowolnienie, ale też tacy, którzy w obecnych warunkach rynkowych zauważają pewną szansę zwiększenia przewagi na rynku. Są tacy, którzy od razu ograniczyli zakres naszej współpracy, ale też tacy, którzy rozumiejąc sytuację ustalili nowe priorytety skupiając się np. bardziej na doradztwie biznesowym i komunikacji online z klientem. Jeśli jednak dojdzie do znaczącego spowolnienia na rynku krajowym i eksportowym czy wzrostu bezrobocia, prognozujemy, że może to skutkować ograniczeniem świadczonych przez nas usług. My ze swojej perspektywy obserwujemy i analizujemy rynek. Bierzemy pod uwagę różne scenariusze – czas pokaże, jak na kryzys zareagują nasi klienci – a to jest dla nas pewnym zagrożeniem, choć może też być szansą do wykorzystania. Rozwiązania sektorowe byłyby oczywiście bardzo przydatne, choć obserwując stanowisko rządu – wydają się mało realne. Raczej musimy w tym czasie liczyć na siebie i wypracowane dotychczas relacje. |
|
Rafał Czechowski
Prezes Zarządu, Imago Public Relations (Katowice)
|
|
Czas koronawirusa dla większości firm PR zakrzywia się w coś na kształt błędnego koła. Mamy oto więcej zadań i pracę pod większą presją czasu ze strony części klientów i jednocześnie ograniczenie aktywności – z całkowitym zamrożeniem włącznie – u innych. Zaryzykuję tezę, że ta dwoistość w większości przypadków nie bilansuje się w warstwie biznesowej i agencje stoją dzisiaj raczej po stronie potencjalnych beneficjentów rządowego programu wsparcia. Nasza branża jest skorelowana ze stanem gospodarki i trudno będzie nie zanotować spadków wskaźników finansowych.
To prawda, że opóźnienie, z jakim do firm PR docierają skutki pandemii, zależy od struktury portfela. Specjalizacja branżowa w kierunku handlu wielkopowierzchniowego, turystyki czy kultury, tudzież koncentracja działalności wokół eventów, przyniosły firmom uderzenie natychmiastowe. W przypadku większego zróżnicowania branżowego klientów, będzie ono opóźnione i bardziej stopniowe. Warto zaznaczyć, że istotna jest też skala agencji. Tak, jak na co dzień „duży może więcej”, tak w sytuacji nagłej zmiany otoczenia rynkowego ten duży dźwiga większy ciężar. Freelancerzy czy małe kolektywy pracujące pod wspólną marką, będą odczuwać trudy i radzić sobie z przeciwnościami raczej na poziomie indywidualnym. Trudno takie sytuacje porównywać do położenia agencji-pracodawców zatrudniających kilkanaście czy kilkadziesiąt osób. Dzisiejsza wiedza o rozwoju pandemii w Europie i w USA nakazuje przygotować się do przyjęcia ciosu niezależnie od indywidualnej sytuacji. Pytanie więc, jak wygrać walkę z czasem, i co chronić w pierwszej kolejności.
Ostatnich kilka lat rozkwitu gospodarczego było silnie naznaczone konkurencją na rynku pracy. Zespoły, które w agencjach osiągały sukcesy, stanowią o sile naszych marek i o nie trzeba, warto dbać w pierwszej kolejności. Dlatego zdolność do zachowania integralności zespołu jest – obok bezpieczeństwa zdrowotnego – priorytetem w Imago Public Relations. Choć nie ominęła nas konieczność ograniczenia kosztów, w tym także osobowych, redukcję zatrudnienia traktujemy jak ostateczność. Jestem dumny z moich Koleżanek i Kolegów, którzy w duchu solidarności, ze zrozumieniem przyjęli niełatwe decyzje. Ujawnia się tu komfort pracodawców sektora usług profesjonalnych – pracy z grupami zawodowymi o wysokim stopniu świadomości zachodzących procesów gospodarczych i społecznych.
Specyfiką tego sektora jest dominacja kosztów osobowych, stąd instrumenty pomocowe nakierowane na utrzymanie zatrudnienia mają dla nas szczególne znaczenie. Czasowe zwolnienie ze składek ZUS, czy, adekwatne do wysokości wynagrodzeń dopłaty bezpośrednie będą z pewnością najbardziej pożądane. Szczegółem, w którym zapewne tkwi diabeł, będzie poziom dostępności tego wsparcia.
Drugą kluczową kwestią jest zachowanie ciągłości biznesu. Oznacza to konieczność wykazania się elastycznością wobec zmiennej sytuacji klientów i jest powiązane z płynnością finansów. Dla tego ostatniego warunku wielkie znaczenie odgrywa czynnik czasu, a instrumenty uruchamiane przez administrację państwową powinny pozwolić wziąć nieco głębszy oddech. Pytanie, czy powietrza wystarczy na odpowiednio długo, bo – jak pokazuje historia – straty przychodzą gwałtownie, ale na ich odrabianie potrzeba dłuższego okresu. |
|
Cyprian Maciejewski
Członek Zarządu, Polskie Stowarzyszenie Public Relations
|
|
Obecna sytuacja i podejmowane działania państwa, ich skala oraz precyzja, na długi czas mogą przesądzić o kształcie i kondycji rynku usług PR w Polsce. Komentarze wybranych liderów agencji należących do naszej organizacji branżowej jednoznacznie pokazują, że długoterminowo nasz sektor, złożony niemal z samych mikro i małych przedsiębiorstw, największe nadzieje pokłada nie tyle w pomocy bezpośredniej, która jest oczywiście bardzo istotna, co w instrumentach pomocowych ratujących średni i duży biznes w Polsce. Czyli po prostu klientów agencji.
Otwarte pozostaje kilka kluczowych dla branży pytań. Czy liczba firm PR i samozatrudnionych konsultantów wyraźnie spadnie? Czy przetrwają wszystkie duże agencje na rynku? Czy ich możliwości, potencjał do rywalizacji o największe kontrakty w kraju i środkowej Europie zostanie utrzymany? Czy ten rynek ma jeszcze szansę powrotu do organicznego rozwoju, do którego się przyzwyczailiśmy, czy raczej zaczyna się „nowa era”? I jeśli tak to jaka ona będzie?
Analogicznie do COVID-19, podawanie tlenu w obliczu stale spadającej wydolności zainfekowanych płuc na niewiele się zdaje. Kupuje czas. Utrzymanie funkcji życiowych nie jest jednak celem samym w sobie, a odbudowanie sprawności organizmu. Tak samo Tarcza Antykryzysowa od rozwiązań podstawowych musi zmierzać z czasem do tych sektorowych, dedykowanych. Umożliwiających indywidualne rehabilitacje (dla poszczególnych branż). Taka też jest bardziej niż wskazana w sektorach komunikacji marketingowej / doradztwa biznesowego.
|
|
|