Freediving - pierwotny wymiar nurkowania. Zacznij swoją przygodę z morzem
Parę lat temu nadeszły czasy kiedy wszyscy obowiązkowo zaczęli nurkować. Nurkowanie stało się modne. Setki, jeśli nie tysiące ludzi rozpoczęło swoją przygodę z morzem.
Dla jednych było to prawdziwe odkrycie i otwarcie drzwi do przygody życia, dla innych kolejny modny sport, który został zaliczony i po kilku wyjazdach drogi sprzęt znalazł swoje miejsce w zakurzonym kącie garażu.
Tak było w większości wypadków i dobrze, bo ocean nie lubi lanserów. Nurkować należy dobrze, albo wcale, na pewno nie przypadkowo, bo cena za błędy bywa bardzo wysoka. Ale nurkowanie w sprzęcie, z butlami, to poważna techniczna sprawa. Obecnie w wielu dziedzinach obserwujemy powrót do korzeni. Modna kuchnia bazuje na składnikach naturalnych , powstał silny ruch foraging – zbieractwa, zdobywania pokarmu na na własną rękę. W ten nurt wpisuje się doskonale FREEDIVING – czyli nurkowanie swobodne i SPEARFISHING – polowanie podwodne, bez butli, bez zapasu sprężonego powietrza/gazu zabieranego ze sobą w głębiny.
Medialnie zaniedbany u nas, freediving przeżywa na świecie prawdziwy renesans, wpisując się idealnie również we wszechobecny w mediach kult wysportowanego ciała. I odległej, trochę kosmicznej przygody. Wielkim jego plusem jest to, że do lotu w kosmos oceanu niewiele potrzeba. Zanurzamy się bez tony drogiego sprzętu, wiedzy o komputerach czy dekompresji. Zanurzamy się swobodnie ograniczając sprzęt do minimum. Maska i płetwy, to wszystko co nam potrzeba na początek, ale nawet z tego możemy zrezygnować.
Freediving narodził się dawno temu jako jedna z umiejętności zdobywania pożywienia . Nurkowie wyciągali z morza rozmaite jadalne stworzenia, perłopławy albo gąbki. Dzisiaj najważniejszy jest aspekt sportowy lub rekreacyjny. Pływać z maską możemy bez żadnego przygotowania, bo fizjologia szybko wyznaczy nam granice naszych zanurzeń, albo przygotowani, to znaczy po kursie. Wszystkich oczywiście zachęcam do uczestnictwa w kursie. Dowiecie się tam koniecznych rzeczy, które pozwolą wam zanurzać się głębiej i dłużej, a przede wszystkim bezpiecznie, bo pływanie w oceanie to nie żarty i zasady bezpieczeństwa znać trzeba.
W naszym kraju kursy odbywają się przede wszystkim w basenie, następnie w wodach otwartych – najczęściej w jeziorze. Powiem szczerze – to ciekawe , ale nie tak bardzo jak nurkowanie w morzu. U nas woda jest zielona , zwierząt niewiele. Widać maksymalnie na 5 metrów. Na początek wystarczy. Przeszkadza trochę termoklina , czyli warstwa wody gdzie znacząco spada jej temperatura. Ale doznania są wyjątkowe,a jakie możliwości poznania granic wytrzymałości swojego organizmu…
Dobry instruktor zapozna was ze sposobami zanurzania, a poprzez właściwie poprowadzone ćwiczenia oddechowe spowoduje, że będziecie nurkować głębiej i dłużej. Jeśli zechcecie przejść na poziom pro, to otwiera się przed wami cała gama dyscyplin. Jest ich kilkanaście , obejmujących pływanie dynamiczne w płetwach i bez, statyczne – kto wytrzyma dłużej pod wodą, i głebokościowe – kto zanurkuje głębiej. Jeśli klikniecie w internet to oprócz szczegółowych informacji na temat każdej z nich pokaże wam się również nazwisko Mateusz Malina. To nasz mistrz świata i to w bardzo wielu dyscyplinach.
Pan Mateusz w 2014 roku zanurkował na Bahamach na głębokość 113m , a w ostatnie wakacje pokonał w basenie dystans uwaga: 285m . Imponujące. Na takie osiągi jednak bym od razu nie liczył. Po krótkim parodniowym przeszkoleniu będziecie się w stanie zanurzyć na 10 -15m i wstrzymać oddech na około 1,5 minuty. Doskonałe kursu free divingu prowadzi nasza mistrzyni pani Agnieszka Kalska. Ja pomimo, że nurkuję od ponad 30 lat ukończyłem taki kurs tydzień temu. Wyniki ? Nieźle: 2 min 30 sek w statyce.
Freediving w wydaniu wakacyjno podróżniczym umożliwił mi spotkania z plemionami wciąż jeszcze żyjącymi z darów morza. Na Madagaskarze polowałem z plemieniem Vezo, na Borneo i Molukach z Badjao. Co najdziwniejsze, indiańskiego nurka z maską i kuszą spotkałem nad górnym Orinoko. Opowiedział mi ,ze nauczył się polować i nurkować z telewizji, z filmu ,który obejrzał w czasie lekcji w misji. Jego własnoręcznie wykonana kusza pozwalała mu na zdobywanie całkiem pokaźnych kilkukilogramowych ryb.
Polowania podwodne są dla mnie jedną z ciekawszych form uprawiania freedivingu. Dla innych też ,co potwierdza lawinowo rosnąca na świecie rzesza podwodnych łowców. Zacznijcie jednak od kursu, albo jeszcze lepiej od filmu„ Big Blue” – „Wielki Błękit”. To kawał doskonałego kina w reżyserii Luca Bessona. Film, który wiele osób zainspirował do nurkowania. Następnie wyjazdy nad ciepłe morza i kurs np. na Kanarach, albo Malcie. Szkołę na Kanarach firmuje swoim nazwiskiem Miguel Lozano, jeden z hiszpańskich mistrzów nurkowania. Zajęcia odbywają się w otwartym oceanie, gdzie istnieje możliwość spotkania morskich gigantów. Przy odrobinie szczęścia zobaczycie wielkie płaszczki- manty albo wieloryby i foki.
To na co czekacie? Wakacje co prawda się kończą, ale jak ktoś jeszcze nie ma planów na wczesną jesień to zapraszam na Kanary. Koniec września albo początek października. Od razu dwa kursy: podstawowy i zaawansowany, wszystko w 7 dni , a potem… Big Blue.
Zapraszam: Sławomir Makaruk „ Makaron”- tym razem podwodny.
Podróżnik Sławomir Makaruk opowiada o trybie życia w stylu Indiany Jonesa [WYWIAD]