Co robi strateg? odpowiada Wojtek Walczak z agencji Melting Pot.
Co robi strateg? Czy są jakieś studia, które przygotowują do pracy w reklamie? Jak to wszystko się zaczyna? Na te pytania odpowiada Wojtek Walczak z agencji Melting Pot. Pracował m.in. w PZL i Young & Rubicam Brands. Współpracował z 180 Heartbeats + Jung von Matt, Artegence i Lubię to! Linked by Isobar. Marki, jakimi się zajmował to na przykład: Allegro, Samsung, Tesco czy Vectra.
A.K.: W dzieciństwie marzy się o byciu strażakiem czy policjantem. Jak było u Ciebie? Kim chciałeś być i w którym momencie zmieniłeś zdanie? (No chyba, że zawsze marzyła Ci się praca w agencji) 😉
W.W.: Kiedy bylem mały, chciałem grać w piłkę z numerem 11 — takim samym jak Włodzimierz Smolarek — na lewym ataku. Potem sam nie wiedziałem, kim chcę być. Chyba piosenkarzem, ale nie umiałem śpiewać. A potem już poważnie bardzo chciałem tworzyć — pisać, wymyślać, mieć wpływ na rzeczywistość. I to się poniekąd udaje teraz, pracując w marketingu i reklamie.
A.K.: Jaka była Twoja ścieżka zawodowa? Pracowałeś w kilku dużych agencjach, ale jak to się naprawdę zaczęło?
W.W.: Zaczęło się od przypadku, jak to zazwyczaj bywa. Od ogłoszenia o pracę w agencji, które wisiało na ścianie jednego z korytarzy SGH (kiedyś tak dawano znać o pracy) w małej, śmiesznej agencji z fajnymi ludźmi, z którymi znamy i lubimy się do dzisiaj. A stamtąd też zupełnym przypadkiem trafiłem do centrali zarządzania kreatywnością (w tamtym czasie) w polskiej reklamie, czyli do agencji PZL. PZL to Pięć Zajebistych Lat, po których przyszedł czas na zmiany. A w efekcie pójście na swoje.
A.K.: Jak wygląda Twój dzień i co tak naprawdę robi strateg?
W.W.: Strateg pracuje. I nie jest to mityczne: ,,Idź do ludzi, wąchaj miasto, obserwuj trendy”. To oczywiście też, ale przede wszystkim normalna, codzienna praca umysłowa nad szeregiem projektów marketingowych. Od bieżących koncepcji reklamowych, przez ,,duże” strategie, na tworzeniu treści promujących naszą agencję kończąc. Często bardzo monotonna, powtarzalna praca. Kiedy indziej naprawdę fascynująca, jak ta związana z sesjami warsztatowymi.
Dla mnie dzień w pracy zaczyna się od 7.30, kiedy wstaję, a kończy koło północy, kiedy idę spać. Potrafi to wyglądać tak, że faktycznie jest to 14 godzin pracy non stop, bądź też jak dziś efektywnej pracy 2-3 godziny. Reszta… w sumie nie wiem co. Ogarnianie rzeczywistości.
A.K.: Jakie Twoim zdaniem cechy powinna mieć osoba, która zaczyna pracę w agencji na podobnym stanowisku?
W.W.: Musi łączyć dwie cechy lewej i prawej półkuli mózgu. Czyli być analitykiem, dobrze czującym się w danych oraz kreatywnym, tak żeby z tych danych wyciągać wartość dodaną. To strasznie ciężkie zadanie, ale wykonalne.
A.K.: Rozpoczęły się matury. Czy jest według Ciebie jakaś szkoła/kierunek/uczelnia, która w ogóle przygotowuje do tej pracy?
W.W.: Każda szkoła, która uczy myślenia i poszerza horyzonty, jest dobra. Marketing i strategia to przede wszystkim warsztat a także doświadczenie, które można zdobyć tylko praktycznie. Oczywiście są do tego lepsze kierunki jak socjologia czy psychologia, ale ja na przykład jestem po Stosunkach Międzynarodowych na SGH.
A.K.: A teraz coś na pocieszenie dla początkujących. Jest jakaś wpadka, którą szczególnie pamiętasz podczas stawiania swoich pierwszych kroków w branży?
W.W.: Tych wpadek było i jest cały czas mnóstwo, bo — polecę trochę Paulo Coelho — ,,Każdy, kto coś robi, popełnia błędy”. Które pamiętam? Puszczenie do druku reklamy Hondy z kierownicą po prawej stronie. Dla mnie było to straszne. Klient też tak wyglądał (dopiero kiedyś tam dowiedziałem się, że i on i agencja mieli niezły ubaw z mojego strachu).
A.K.: Czego życzysz tym, którzy myślą o pracy w reklamie?
W.W.: Zapytania samego siebie szczerze: czy to jest to, co chcę robić i będę chcieć robić za 10 lat. Jeśli tak, życzę powodzenia, bo to fascynująca branża.
Comments
Loading ...