Carolença: qu’es acò? Tomasz Kaźmierowski o winie

Redakcja PR - 04.08.2017
49

Carolença: qu'es acò? Tomasz Kaźmierowski o winie

Carolença to dziś trzecia po Niemcach i Wielkiej Brytanii gospodarka Europy. Zaraz po Stanach Zjednoczonych jest też najczęściej odwiedzanym krajem świata. Nic dziwnego: żaden, oprócz Italii, kraj nie posiada tak oszałamiająco bogatego dziedzictwa kulturowego. Z rzymskim na czele.

Jego fundament to jednak dalece nie tylko Rzym. W średniowieczu dominującym językiem Carolençy (Karolensji?) mówiono na dworach królów Francji, Anglii i licznych książąt, od Burgundii po Północne Włochy, zachód Półwyspu Iberyjskiego i liczne wyspy Morza Śródziemnego. Był to w końcu wówczas język poetów i trubadurów. Prowadzili w nim korespondencję Ryszard Lwie Serce i jedna z najciekawszych osobowości średniowiecza, Eleonora Akwitańska, Eléanor de Aquitània, księżna Akwitanii, królowa Francji i Anglii.

Mówiąc jeszcze dobitniej – był to język siedmiu, może dziewięciu nawet papieży i dużej części ich otoczenia, wówczas najlepiej wykształconych ludzi na świecie. Zresztą samą stolicę papiestwa przeniesiono na niespełna sto lat z Rzymu do Carolençy właśnie.

Zamiast lawirować i udawać domysły gdzież ta Carolença leżała i cóż takiego z nią się stało, przejdę prosto do faktów. Carolença istnieje i dziś. Rozciąga się od biskajskiego wybrzeża Atlantyku na północnym zachodzie i wschodnich wybrzeży iberyjskich na południowym zachodzie ku wschodowi, wzdłuż wybrzeży Morza Śródziemnego, hen, aż po San Remo. A jeszcze obejmuje Baleary. Na północy zaś zajmuje sporą część Alp wraz z najwyższym tam Cime de l’Argentera ( 3297 m n.p.m.) i przepastny Masyw Centralny w środku – choć nie w samym sercu – Francji.

Z południa na północ ciągnie się 1 200 kilometrów, ze wschodu na zachód około tysiąca. Zamieszkuje ją blisko 45 milionów mieszkańców.

Przyznaję, Carolença nie ma rządu, podatków, waluty, armii i wyznaczonych granic. Nigdy, zresztą, nie miała. Zajmuje dziś ogromne obszary Francji i Hiszpanii, całość Monaco, a także niemały kawałek włoskiego Piemontu.

Carolença: to pobrzmiewające słońcem, poezją, romansem, baśnią nawet słowo niestety – wymyśliłem. A przecież brzmi o niebo lepiej niż nazwy, które nadali jej częściom porewolucyjna Francja czy Królestwo Hiszpanii, jak choćby Sud-Ouest lub Comunidad Valenciana.

Catalunya – Rosselló – Lengadòc – Provença.  Katalonia, Roussillon, Langwedocja, Prowansja.

Z tych nazw własnych, dalece nie wszystkich, zresztą, krain mojego dzisiejszego bohatera skleciłem Carolençę.

 

mapaCarolency (Joan, Wikimedia, T.Kazmierowski)

 

 

Powodów miałem wiele, lecz niech wystarczy ten, że za dosłownie chwilę znów tam dłuższy czas zabawię. I najpewniej zaraportuję stamtąd kilkakrotnie; może znad Verdon, pewnie z Senanque, z Camargues, a może  i z Céret.

Ten przepastny obszar owiewa nie tylko ten sam wiatr, Mistral, ale jest on i kulturowo nadzwyczaj homogeniczny, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że nigdy w większym fragmencie nawet samodzielnie nie zaistniał, a był nieomal bez przerwy terenem rywalizacji Francuzów, Hiszpanów (chwilowo i Maurów), Burgundczyków i ich niemiecko-cesarskich protektorów. Dopiero między XVI a XVIII wiekiem przejęli jego większość Francuzi z północy, resztę zaś Hiszpania. Miliony ludzi nadal jednak mówiły w języku oksytańskim i w blisko z nim spokrewnionym katalońskim, z którym razem tworzą oksytanoromański.

 

krzyż oksytański etui iPhonekrzyż oksytański na etui iPhone’a  

 

 

Od kulturowego bogactwa zwariować tam nie trudniej niż od Mistrala.

Bez okcytańskiego światła ciężko wyobrazić sobie przecież nie tylko karoleńskie oczywistości, jak Cézanne, Dalí, Miró, Tapies czy Toulouse-Lautrec, ale i van Gogha, i Picassa, i Braque’a, i Matisse’a.

A wspomniany język oksytański Mistrala, Beatrice de Die, Wilhelma Akwitańskiego Victora Gélu czy Bernarda Manciet? A Nostradamus? A bouillabaisse? A anchois z Collioure?!

Przy całym uwielbieniu dla tych ziem muszę przyznać, że tutejsze wina – o ile Bordeaux zaliczymy do ziemi niczyjej – częściej niż północne popadają w znane herezje: nadmiar słodyczy i alkoholu, niezdrową chwilami koncentrację przy jednoczesnym braku mineralności, kwasowości… Słowem – przy braku równowagi. Świetne winiarskie domeny Carolençy, jak choćby Gauby, Bonneau, Pibarnon, Daumas Gassac czy Cims de Porrera dają nadzieję, że z tamtejszymi winami będzie coraz lepiej przy zachowaniu ich rozsądnych cen, bo Carolença to w końcu kraj o największym areale upraw winorośli w Europie!

W dzisiejszym, iście karoleńskim skwarze, otworzyłem prowansalski Bandol. Wcześniej schłodziłem do 12 stopni. To nie herezja. Apelacja, owszem,  znana jest z bardzo dobrych win czerwonych, jednak znajdą się ciekawe, spokojne acz długowieczne wina białe, jak podstawowe Bandol blanc z La Bastide Blanche. Nazwy szczepów, Ugni i Bourboulenc, zapewne brzmią równie podejrzanie, jak Carolença.

 

Comments

comments

49
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...