Biedronka - miało być dobrze, wyszło jak zwykle
Sieć sklepów Biedronka wpadła na pomysł – skądinąd całkiem słuszny, iż dokona badania na swoich pracownikach na okoliczność obiektywnego ustalenia – jak ciężko oni pracują.
Jak podaje portal www.money.pl pracownikom 20 Biedronek w całym kraju założono holtery monitorujące pracę serca, które należało nosić cały dzień. Założono je: kasjerom, zastępcom kierowników oraz kierownikom sklepów. Badanie te było dobrowolne, ale jak mówi jeden z pracowników sieci, ze strachu przed konsekwencjami nikt się nie wyłamał. Część kasjerek twierdzi, że tego dnia musiały chodzić bez biustonoszy, bo te przeszkadzałyby czujnikom. Pracownicy podłączeni do holterów, wykonywali swoje normalne czynności związane z układaniem towaru na półkach, skanowanie, pobierania pieniędzy od klientów i wydawanie reszty.
Z samego rana wytypowane osoby były zapraszani do pokojów socjalnych do których każdy mógł swobodnie wejść; Co można sobie łatwo wyobrazić dla każdego człowieka może być sytuacją przynajmniej krępującą, a dla kobiet w szczególności ponieważ były proszone o zdjęcie swoich biustonoszy. Kasjerki nie zostały poinformowane czy osoby zakładający to urządzenie to byli lekarze, inny personel medyczny, czy też nie.
Dodatkowo pracownicy wyrazili lęk, że to badanie ma na celu ich indywidualne skontrolowanie w jaki sposób ludzie ci wywiązują się ze swoich obowiązków. Osoby przeprowadzające badanie odpowiadały, że wyniki będą opracowywane zbiorowo.
Nie kwestionując prawdziwości takiego badania – ogólne określenie – jak ciężko pracuje się na danym stanowisku, można powiedzieć, że komunikacyjni badanie to nie zostało dobrze zaplanowane. Ponieważ jeśli opisane w money.pl fakty rzeczywiście miały miejsce to między wierszami można wyczytać, iż pracownicy zostali potraktowani instrumentalnie i arogancko. Wystarczyłoby przed badaniem zorganizować działania, które tłumaczyłyby swoim ludziom: co, kto, jak i dlaczego chce przy ich pomocy zrobić, jak również do czego taka wiedza jest potrzebna i jak będzie w przyszłości wykorzystana. Jak rozumiem nie zrobiono tego; teraz zamiast pozytywnego case study sieć Biedronka, na swoje własne życzenie wygenerowała sobie negatywny fejm. Kompletnie to bez sensu.
Co gorsza, aby przewidzieć skutki tak nieodpowiedzialnego, potraktowania swoich pracowników wcale nie trzeba skończyć Harvardu, Oxfordu, ani nawet Uniwersytetu Warszawskiego. Wystarczy posiadać wrażliwość na przynajmniej podstawowym poziomie; popracować nad takim projektem kilka, kilkanaście godzin dłużej. Najpierw układając to sobie w głowie, potem przygotowując materiały poglądowe. później zaś odbywając takie czy inne sesje informacyjne z osobami poproszonymi o pomoc.
Miało być dobrze, wyszło jak zwykle.