Automatyzacja usług szansą czy zagrożeniem dla PR-u?
W Wielkiej Brytanii powstała aplikacja, która pomaga ludziom w pisaniu prostych pism prawniczych, takich jak odwołania od mandatów. Mechanizm działania DoNotPay jest bardzo prosty – wystarczy odpowiedzieć na wskazane w formularzu pytania, by wygenerować gotowe pismo, które można wysłać do sądu. Bez prawnika, w kilka minut. Proste? Jak najbardziej. Czy aplikacja zabierze pracę prawnikom? W jakimś stopniu na pewno.
W kontekście ciągłego rozwoju technologii, w tym sztucznej inteligencji i automatyzację usług, pytań o kształt przyszłego rynku pracy nasuwa się więcej. Czy „ofiarami” robotów padną także specjaliści public relations, którzy na co dzień produkują olbrzymią liczbę tekstów? Czy za parę lat zastąpią nas roboty, a zawód PR-owca pójdzie w kąt?
Procesor ważniejszy niż mózg?
Pytanie o automatyzację usług jest istotny z punktu widzenia rynku pracy. Za chwilę bowiem może się okazać, że dzisiejsze kompetencje PR-owców mogą przejąć maszyny czy aplikacje. Ba, na rynku już teraz prężnie działają firmy oferujące narzędzia do obsługi media relations – takie jak netPR czy Prowly. Monitoring mediów od dawna już przejęły od ludzi wyspecjalizowane programy (np. PRESS-SERVICE Monitoring Mediów). Czy możliwe jest pójście od krok dalej – na przykład przekazanie aplikacjom pisania notek prasowych? Patrząc na dynamikę rozwoju aplikacji DoNotPay, do Polski tego typu rozwiązania mogą trafić w przeciągu 5 lat. Ścieżkę rozwoju robotyzacji usługom przeciera w naszym kraju przemysł. Według raportu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, w 2013 roku polskie przedsiębiorstwa posiadały 7751 robotów – to ponad 2,5 razy więcej niż jeszcze w 2006. Dosyć pesymistycznie możemy więc założyć, że część dzisiejszych obowiązków PR-owców przejmą różnej maści maszyny, aplikacje czy boty. W takim wypadku pracy dla wielu osób w branży zwyczajnie zabraknie… Albo, paradoksalnie, przybędzie.
Aplikacja nie zastąpi człowieka
Spójrzmy na to z innej strony. Kiedy część swojej pracy konsultanci PR oddadzą w ręce robotów (jakkolwiek dziwnie to brzmi), może się okazać, że będą mieli więcej czasu na inne, wymagające większej uwagi i kreatywności, zadania. Pisanie notek prasowych nie jest bowiem najbardziej wymagającą czynności na pewnym etapie kariery. To zrzucenie „balastu” prowadzenia media relations może sprawić, że specjaliści będą szybciej się rozwijać i uczyć nowych rzeczy – z pożytkiem dla całej branży. Słabsi, wolno się uczący i odporni na wiatr zmian – wypadną z rynku. Do rozważenia pozostaje także, kto miałby zająć się zaprogramowaniem i obsługą urządzeń wykonujących pracę PR-owców.
Trudno uwierzyć w scenariusz, w którym cała branża PR zostanie zautomatyzowana, a ludzie staną się jej niepotrzebni. Zawsze czynnik ludzki będzie odgrywał dużą rolę – choćby w kontaktach z klientami czy dziennikarzami. Mało prawdopodobne, że w branży opierającej się na komunikacji międzyludzkiej, ludzie zostaną wyparci przez (ro)boty czy aplikacje mobilne. Niemniej, z dużą uwagą należy się przyglądać temu, w którym kierunku rozwinie się automatyzacja usług. Może się okazać, że będzie to potężny impuls, dzięki któremu w branży PR (i nie tylko) dokona się kolejna rewolucja. Czas pokaże.