Warszawskie Targi Książki w ubiegły weekend na Stadionie Narodowym - Dariusz Łukawski
Wyobrażacie sobie trybuny Narodowego wypełnione pisarzami. W loży honorowej Wańkowicz, Słonimski, Tuwim i Herbert. Szymborska z Miłoszem nie dojechali. Mrożek pomylił wejścia . Tyrmanda rozdzielono z synem, którego zatrzymano na bramce za brak osiągnięć jakichkolwiek. W lożach komercyjnych Bonda, Grochola, Wiśniewski witają Folletta, Chandlera i Larssona. Tuż za bramką siedzi Cortazar obok Cichopek. Rząd wyżej Rowling smętnie spogląda na Piróga. Hłasko wszczyna awanturę z Himilsbachem… Niestety, takiego zestawu nie da się już zebrać. W miniony weekend jednak wszyscy byli na Narodowym. Ponad ośmiuset wystawców przywiozło wszystko co nadaje się do czytania, od dzieł wybitnych po celebryckie zwierzenia dla kucharek (żeby było jasne, więcej sympatii wzbudza zdolna kucharka niż niezdolny pisarz).
Jak na kraj, w którym tylko co trzeci rodak czyta książki, a co 10 nie czyta dla zasady nawet instrukcji obsługi ręcznika, zestaw książek imponował. W porównaniu z ubiegłym rokiem wzrosła powierzchnia wystawiennicza i co ciekawe, było mniej wystawców ale więcej książek i więcej autorów, czyli… mniej czytamy ale więcej piszemy. Znajomy wydawca zdradził mi jak to się robi – mało zdolny (ale znany) kandydat na literata dostaje super profesjonalnego redaktora. Po sukcesie pierwszej książki „małozdolny” myśli, że jest już „superprofesjonalny”. Jak w to uwierzy, druga książka jest jego ostatnią. Przy czym redaktor nadal jest w cenie.
Stadion przez 4 dni targów odwiedziło około 80 tysięcy osób. W tym roku mieli szansę spotkać 1000 autorów. Jak wspaniałym widokiem jest zakłopotana, wzruszona i pogodna twarz skromnego pisarza, do którego ustawia się stumetrowa kolejka czytelników. Każdy z książką pod pachą. Bywają sytuacje odwrotne, gdy pojawia się tylko jeden czytelnik i autor już wie, kto kupił drugi egzemplarz jego dzieła. Proza życia. Może dlatego książki nie są upstrzone logotypami sponsorów, mecenasów czy dobrodziejów. Książka jest nieprzewidywalna. Informatycy wymyślili jednak program pozwalający prognozować popularność tworzonych powieści, na podstawie wątków i bohaterów wymyślanych przez autora. Czy to się sprawdzi w Polsce?
Swoje robi również elektronika. Audiobooki, e-booki ,kult obrazka i surfowania po tytułach. Szybciej, więcej, taniej, choć nie tak bardzo bo e-book jest usługą, obłożoną najwyższą 23 % stawką Vat-u. Książka na papierze z drzewa ściętego w lesie jest wartością kulturową i ma najniższą stawkę 5%. Absurd ale funkcjonuje. E-booki na szczęście i tak są od 10 do 20 % tańsze od tradycyjnej książki, a gdyby jeszcze zmniejszyć podatek? Może więcej osób zaczęłoby czytać? Rynek e-booków rozwija się wolniej niż powinien, obniżenie podatku zaowocowałoby, jak w większości przypadków, zwiększeniem wpływów do budżetu. Może ktoś, czegoś nie doczytał i to w całej Europie, bo to unijna dyrektywa.
Ze statystyk wynika, że tylko 45 % rodaków w ciągu ostatniego miesiąca przeczytało cokolwiek co jest dłuższe niż 3 strony maszynopisu. Dlatego kończę, żeby czytanie pozostało przyjemnością.