Jakie wnioski mogą wyciągnąć PRowcy na podstawie działań zespołu spin doktorów Trumpa?

Redakcja PR - 31.01.2017
21

Sztab spin doktorów Trumpa ma pełne ręce roboty... choćby w kwestii szacunków uczestników wydarzeń

Nie minął nawet miesiąc od zaprzysiężenia Donalda Trumpa na prezydenta USA, a jego sztab PRowców co chwila musi gasić wizerunkowe kryzysy przywódcy Ameryki i zmagać się z problemami nazwijmy to matematycznymi. Zaczęło się już od dnia inauguracji – kiedy podano nieprawdziwą informację na temat frekwencji na inauguracji. Spin doktorzy amerykańskiego przywódcy na pewno mają pełne ręce roboty…

Kolejny dzień, kolejny kryzys – Protest Kobiet, gromadzący tysiące pań w kilkunastu miastach USA, cieszył się większym zainteresowaniem niż sama inauguracja prezydenta Trumpa. Media natychmiast wychwyciły tę różnicę – widać ją gołym okiem.

Media podawały, że inauguracja Trumpa była jedną z najmniej popularnych w historii. Dużo więcej widzów zbierały inauguracje obu kadencji Baracka Obamy.

Starając się wyjaśnić tę sprawę, administracja Trumpa tylko przysporzyła pracy PRowcom – mierne tłumaczenia o „alternatywnych faktach” wywołały burzę w mediach tradycyjnych i społecznościowych. Memom, kpinom, ale gdzieś w tle i konsternacji, nie było końca.

Na podstawie: PRweek.com

Zobacz:

Panie prezydencie Trump, stop. Protestują szefowie największych koncernów technologicznych

Z dotychczasowych działań administracji Trumpa spin doktorzy innych polityków mogą wyciągnąć dwie lekcje:

  1. Zatrudniasz się jako PRowiec Białego Domu na własne ryzyko. 
    Trump nie przebiera w słowach, przypuszczając kolejne wściekłe tyrady na przedstawicieli mediów. Amerykański prezydent oskarżył dziennikarzy o przekłamywanie rzeczywistości, czym starał się podważać ich wiarygodność. Całe szczęście, dziennikarze potrafili wytknąć niekompetencję przedstawicielom administracji i zespołu prasowego Trumpa.

    https://twitter.com/MeetThePress/status/823184384559878144?ref_src=twsrc%5Etfw

  2. Zachowania odbiorców treści podlegają zmianom. 
    Inauguracja Trumpa cieszyła się o wiele większą widownią w internecie niż w telewizji. Firma Akamai Technologies, która odpowiada za dostarczanie treści wideo dla serwisów informacyjnych poinformowała w komunikacie prasowym, że ceremonia zaprzysiężenia Donalda Trumpa na 45. prezydenta USA była najchętneij oglądanym wydarzeniem w historii platformy. Liczby na temat frekwencji na żywo czy przed ekranami telewizorów mogły nie być imponujące. Za to te podawane dla platform online robią wrażenie. także na polu szybkości transmisji danych – dla porównania, inauguracja Obamy była streamingowana z prędkością 1,1 Tbps, ślub księżnej Kate i Williama – 1,3 Tbps, a inauguracja Trumpa… Tbps.

Wnioski? Konsumenci zmieniają przyzwyczajenia – to, że nie oglądają czegoś w telewizji, nie znaczy, że nie zobaczą tego w innym kanale. Chcesz dotrzeć ze swoim przekazem do młodszych odbiorców – odpuść tradycyjne media i postaw na platformy społecznościowe. Zmiana taktyki może spowodować lepszą konwersję z działań i poczucie, że jesteś na bieżąco z nowościami.

Zobacz:

Donald Trump założył konto na Snapchatcie. Co z jego Twitterem?

Comments

comments

21
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...