Szefie! Czy zakoszono Ci kiedyś Twojego klienta?

Jerzy Ciszewski - 18.11.2016
60

Szefie! Czy zakoszono Ci kiedyś Twojego klienta? Księga skarg i wniosków, cz. 10

Dzwoni telefon: „Panie Ciszewski, czy przekazał Pan już wszystkie nasze dokumenty do nowej agencji, która będzie nas od nowego miesiąca obsługiwała?”.

Zatkało mnie… „Eee, jakie papiery? … eee, jaka nowa agencja? … eee, ale o co chodzi?”

Jak to… nic Pan nie wie? Przecież zrezygnowaliśmy z usług Pana firmy i od nowego miesiąca będziemy pracować z nową agencją. Proszę nie przedłużać tej sytuacji (czy jakoś tak powiedział ten menadżer). Taką podjęliśmy decyzję; sam Pan rozumie, że zależy nam na tym, aby nasza marka nie ucierpiała, więc proszę tak szybko jak to możliwe załatwić tę sprawę”.

Po otrzymaniu prawego sierpowego w szczękę potrzebowałem kilku sekund, aby uporządkować myśli. Zadałem pytanie, a niby jakiej agencji i niby komu mam przekazać wszystkie te projekty, dokumenty, sprawy, kontakty i to wszystko…?

Menadżer zniecierpliwiony warknął w słuchawkę – „ … jak to nie wie Pan? Proszę przekazać pani „X”, która dotychczas była naszym accountem ze strony Pana firmy. Z jej pracy jesteśmy bowiem wielce zadowoleni, a my chcemy kontynuować tę współpracę!”. Zapaliłem papierosa i zaciągnąłem się mocno poszarzały z wściekłości (w tamtych latach bardzo dużo paliłem) i powiedziałem mocne słowa: na „k”, na „p”, na „ch”.

Kurtyna.

Jakieś trzy, może cztery dni wcześniej poprosiłem „X” na rozmowę i powiedziałem, że mam przeświadczenie, że chce odejść z CPR-a i OK, to jest normalne w sumie i tak już długo ze mną pracowała. To co było niepokojące, to przeświadczenie, że chce wyjść z jednym z klientów CPR-a. Nawiasem mówiąc, generującym dość znaczne przychody. Jak byśmy dziś powiedzieli, wytwarzającym bardzo duży fejm środowiskowy dla mojej agencji. Zresztą firma ta była i nadal jest globalnym liderem wielu produktów. Po prostu gigant nad giganty.

„X” na moje zarzuty zareagowała zanegowaniem moich podejrzeń. Powiedziała z pełnym przekonaniem, że to absolutna nieprawda. Nie ma takich planów i zamierzeń, a w szczególności nie planuje przejąć klienta… Owszem, może gorzej i mniej efektywnie aktualnie jej się pracuje, ale przecież każdemu może przydarzyć się chwilowe wypalenie. Dodatkowo stwierdziła, że czuje się bardzo pokrzywdzona moimi niesłusznymi podejrzeniami i w związku z tym jest jej smutno i źle.

Przez całe popołudnie i wieczór myślałem o tej rozmowie i tej dziewczynie. Pracowaliśmy razem kilka lat przy różnych fajnych i bardzo fajnych projektach. Była pracowita, wesoła, nastawiona optymistycznie do pracy, zawsze wnosząca do projektów „to coś”, co na ogół powodowało zachwyt klientów. Miałem także wrażenie, że do tego wszystkiego zawsze się lubiliśmy. Tak więc również mnie moje podejrzenia nie składały się w logiczną i spójną całość. Tego samego dnia doszedłem do przekonania, że chyba zasadniczo przegiąłem…

Następnego dnia kupiłem bardzo dużo róż – chyba czerwonych –  i na wielkim moralnym kacu wręczyłem je „X”, przepraszając ją, że mogłem coś takiego wymyślić i co gorsza, wyeksplikować podczas wspólnej, nerwowej i trudnej rozmowy.

Nie pamiętam, co „X” powiedziała w tym konkretnym momencie… ale była raczej chłodna wobec mnie… Nie to co wcześniej, spijająca każde słowo z moich ust; śmiejąca się z moich głupich żartów, zanim jeszcze je dokończyłem; sprzątająca każdy paproszek, jaki był na mojej drodze. Ćwierkająca przy każdej okazji. Wielka „X” aspirująca do wielkiego świata.

Nie pamiętam, jak wyglądała mechanika przekazywania dokumentów do nowej agencji, która jak się okazało miała już nazwę, logo oraz siedzibę. Później dowiedziałem się od kogoś, że pani „X” na maxa dupę mi obrabiała, opowiadając temu klientowi niestworzone rzeczy o moim życiu zawodowym oraz osobistym. No więc tenże menago, chyba w obawie o bezpieczeństwo swojego produktu – cokolwiek miało by to oznaczać – podjął jedyną słuszną decyzję. Zamienił agencję na nową.

Przez wszystkie lata prowadzenia agencji miałem różnorakie przypadki, które były wymierzone, aby przejąć jakiegoś klienta CPR-a i rozpocząć nowe, „własne życie”. O większości tych przypadków nie ma co wspominać. Dodatkowo – jestem pewien, że każdy szef agencji public relations ma w swojej historii zawodowej tego typu doświadczenie.

Co się stało z panią „X”? Wydaje się, że funkcjonuje na rynku. Jej wizytówki widoczne są w social mediach. Nie jest jednak zbyt aktywna w naszym życiu środowiskowym. Jak mówią klasycy – pies ją drapał i małe pieski też…

Zobacz pozostałe części z cyklu „Księga skarg i wniosków”:

Szefie! O Twoich współpracownikach kilka słów prawdy

Control a, control c, control v – Szefie! …a może to o Twojej współpracownicy?

Klient więcej do nas nie zadzwonił. Szefie! O Twoich pracownikach

Stary bosman szykował się by ją opluć…

Szefie! Ty też możesz mieć takiego pecha…

Szefie! Czy zgubiłeś kiedyś paletę?

Szefie! Jak często czujesz zimny pot na kręgosłupie?

Szefie! Czy byłeś kiedyś prostym spekulantem?

10 książek dla PR-owców. Szefie! A co czytają Twoi pracownicy?

Comments

comments

60
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...