Moda na piwa rzemieślnicze

Redakcja PR - 18.08.2016
211

Dlaczego kupujemy piwa z małych browarów?

Grzegorz Durtan

Grzegorz Durtan - twórca marki Deer Bear, pasjonat nowych smaków, piwowar domowy.

Rozmawiamy z Grzegorzem Durtanem, pomysłodawcą i założycielem toruńskiej marki piw Deer Bear. Opowiada o tajnikach warzenia piwa, rozwoju swojej marki i piwnej rewolucji. Moda na piwa rzemieślnicze – chwilowa fascynacja czy pasja na całe życie?

A.K.: Skąd pomysł na stworzenie własnej marki piwa?

G.D.: Od kilku lat jestem piwowarem domowym, co oznacza, że warzę piwo u siebie, według własnych receptur. Testuję nowe przepisy, sięgam po tradycyjne style piwne i traktuję piwowarstwo jako świetne hobby. W pewnym momencie pojawiła się naturalna chęć podzielenia się swoją pasją z szerszym gronem ludzi. 

A.K.: Jak wygląda ten proces?

G.D.: Proces powstawania marki jest ciągły. To kreowanie wizerunku poprzez jakość i wygląd produktu. Samo tworzenie takiej marki jest dość typowe. Wyobraź sobie, że kochasz robić paluszki do chrupania. Chcesz zrobić z tego biznes, a oczywiste jest, że środki na uruchomienie fabryki paluszków są na pewno spore. Najsprytniej i najszybciej byłoby pójść do fabryki paluszków, dogadać się z nimi, że zrobisz u nich paluchy swoich marzeń, oni Ci to sprzedadzą a Ty ten produkt opakujesz jak chcesz, sprzedając pod swoją marką. Tak samo wygląda to w przypadku browaru. Dogadujemy się z z browarem, robimy u nich piwo takie, jakie chcemy, kupujemy je od nich i opakowujemy. Choćby dlatego to piwo musi być droższe. Inna sprawa, że piwa rzemieślnicze są w głównej mierze drogie za sprawą surowców, zwłaszcza dużej ilości chmielu.

A.K.: Dlaczego w Polsce jest pewnego rodzaju moda na piwa niszowe?

G.D.: Myślę, że to swego rodzaju czkawka po długich latach panowania piwa, które jest takie samo, tylko opakowane w różne marki. Klasyczne „jasne pełne”, mocno nagazowane piwo bez goryczki. Ktoś spróbował zrobić to inaczej i okazało się, że jest na to popyt. Czy ten ruch można nazwać modą? Szczerze, nie znam nikogo, kto zainteresował się piwem rzemieślniczym, a po pewnym czasie wrócił do zwykłych koncernowych, więc nie wydaje mi się, że to moda. Moda zazwyczaj jest chwilowa. Piwo rzemieślnicze z nami już zostanie.

A.K.: Co wyjątkowego jest w Deer Bear?

G.D.: Mnóstwo elementów. Zaczynamy od doboru surowców – nigdy nie bawię się w oszczędności konstruując recepturę piwa. Tworzę je tak samo jak tworzyłem je w domu. Chce je zrobić najlepiej jak umiem. Tu nie ma ekonomii. Same piwa często mają zupełnie nietypowe dodatki. Istnieje piwo z liśćmi bambusa i z ryżem, piwo z kumkwatem, pędami sosny czy z trawą cytrynową, która jest klasycznym składnikiem kuchni tajskiej. Wyróżnia nas świetna jakość, oryginalne składniki i doświadczenie, którym jest piwowarstwo domowe.

A.K.: Jakie działania promocyjne podejmujecie? Które z nich są najciekawsze?

G.D.: Piwa koncernowe, które znajdziemy w każdym sklepie, walczą o klienta, sprzedają pewien styl życia. Niektóre piwa są kreowane jako te dla twardzieli, inne dla studentów. Reklama jest bardzo szeroka, od billboardów po telewizję publiczną. W przypadku browarów takich jak my jest zupełnie inaczej. Nie mamy takich budżetów. Nasze piwo zazwyczaj trzeba znaleźć. Nie wyskoczymy z reklamą telewizyjną. Jesteśmy bardzo aktywni w internecie, ale głównym medium reklamowym są ludzie. Marketing szeptany, który idzie za dobrym produktem nic nie kosztuje, a stanowi największą siłę budowania marki piwa rzemieślniczego. Drugim filarem promocyjnym marki są festiwale i targi piwne. Jest ich coraz więcej i są to wydarzenia, gdzie możemy przedstawić się nowej grupie klientów.

A.K.: Co jest najtrudniejszego w promocji piwa? Dlaczego?

G.D.: My naprawdę dbamy o jakość – nie jest to chwyt marketingowy. Ludzie, którzy szukają piwa takiego jak nasze, to ludzie, którzy są bardzo wymagający. Bez ich dobrej opinii nic nie da nachalna promocja. Czego byśmy nie robili, nigdy nie przebijemy promocji piw koncernowych. Możemy walczyć tylko jakością, nie billboardem. W obecnych czasach może to brzmieć jak słowa wariata, który nie docenia siły reklamy, ale to jak walka Dawida z Goliatem. Ile byśmy nie wpompowali w reklamę, nie uda nam się na tym polu konkurować z koncernowym piwem. My możemy robić dobre produkty i liczymy na to, że ludzie to docenią, a potem będą chcieli o tym piwie opowiedzieć kolejnym osobom.

A.K.: Jakie plany na przyszłość?

G.D.: Planując przyszłość marki, na samym końcu tych planów jest na pewno własny browar. W planach bliższych teraźniejszości chcielibyśmy zbudować pełne portfolio piw, które rozplanowałem, a następnym krokiem jest utrzymanie dostępności wszystkich rodzajów piw. Kolejny ważny punkt to poszerzenie dystrybucji. Klient powinien mieć szansę dotrzeć w łatwy sposób do naszego piwa. Bez dużej sieci dystrybucji jest to niemożliwe, dlatego współpracujemy ściśle z browarem Wąsosz, gdzie warzymy swoje piwa. Nasza współpraca opiera się na bardzo przyjacielskich warunkach. Piwo robimy w ich browarze i to od nich w dużej mierze zależy, czy będzie one takie jak sobie wymarzyliśmy.

Życzymy samych sukcesów! Kto już próbował?

Grzegorz Durtan

zdj. wykonał Wojciech Leszczyński

zdj. główne Adam Filip

 

Comments

comments

211
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...