Mały może lepiej…

Redakcja PR - 07.06.2016
125

W ostatnich kilku latach paru znajomych tzw. Korporacyjnych podjęło życiowe decyzje – zostawić blichtr i połysk salonów wielkich marek.

W ostatnich kilku latach paru znajomych tzw. Korporacyjnych podjęło życiowe decyzje – zostawić blichtr i połysk salonów wielkich marek i wybrać drogę samodzielnego, samostanowiącego o sobie przedsiębiorcy – pasjonata.

Szczerze zazdroszczę posiadania czegoś, co można nazwać „pasją biznesową”, czyli marzenia, które można przy odpowiedniej determinacji zamienić jak mityczny Midas w „złoty interes”. Oczywiście ta droga tylko z pozoru wygląda na prostą i bezproblemową, ale często staje się prawdziwym czyśćcem, który ukazuje prawdziwy charakter i siłę jednostki. Pokazuje też w jakimś procencie przypadków, że istnieje „życie po korporacji”. Ale do przykładów…
Zamiłowanie do 2 kół, na miarę.

Janusz, Prezes dużej, jak nie największej Agencji Interaktywnej na rynku zawsze łączył pracę z pasją, do momentu, kiedy pasja zaczęła nad pracą dominować. Ponieważ bycie na szczycie ma też swój limit, zdecydował się nad zejście z wysokiego piętra biurowego na parter i to nie byle jaki parter, bo parter pełen rowerów na Tamce. Skoro można uszyć na miarę kampanię reklamową, to tym bardziej można to zrobić z rowerem. Jednoślady „kupne” są zawsze pewnym kompromisem konsumenckim między ceną, osprzętem, marką, kolorem, ciężarem itd., to dlaczego by nie szyć rowerów miejskich na miarę.

Tak powstała z pasji manufaktura rowerowa pod marką Antymateria, gdzie zapaleńcy tworzą prawdziwe cykliczne cudeńka w wybranym kolorze, wielkości ramy, szerokości kierownicy, rodzaju siodełka, osprzętu, kół aż do ostatniej śrubki.
Minął rok i Antymateria podwoiła liczbę punktów, bo z powodzeniem działa już drugi na Skolimowskiej, gdzie dodatkowo jest wyśmienita kawa. Okazuje się, że rowerowych mieszczuchów, którzy cenią rower tak jak niektórzy zamiłowanie do aut lub ciuchów ujawnia się coraz więcej i ściągają do Antymaterii.

Relacje w najlepszej atmosferze

Ula, całe dotychczasowe życie w HR-ach, żyła z troskami ludzi, wyprowadzała na prostą pokręcone sytuacje zawodowe i śmiała się do świata. Jednak wszystko „w ramach”, „procedurach” i „dobrych praktykach”. Nie mówiła, że źle, ale że zawsze czuła pod skórą, że można się mocować z życiem jednocześnie je chłonąc i czerpiąc z tego satysfakcję. Ponieważ Ula pisze bajki, takie dorosłe bajki, zaczęło się nietypowo – wydrukowała je na własnej kolekcji piżam. I tak rozpoczęła współpracę z jednym z najbardziej kontrowersyjnych trandseterów Warszawy. Razem otworzyli Sen Nocy Letniej – alternatywną perfumerię na Oleandrów. Miejsce nie do końca określone, ale pełne zapachów, czarów, snów i smaków. Nazwa nie została też wzięta z nicości, tylko połączenia klimatu unikatowych marek perfum selekcjonowanych jak najlepsze wina, wiecznych lasów – czyli roślin rosnących latami w szklanych butlach oraz kolekcji bardzo indywidualnych strojów nocnych, które przed snem można sobie poczytać i zasnąć w trakcie. Czysta poezja wszystko razem.

Oba te miejsca, małe marki, właściwie takie marki osobiste przez swoich Twórców traktowane jak dzieci – wychowywane, inwestowane, czasem budzące zniecierpliwienie, a czasem spontaniczną radość z drobnostki. Będą miały swoich fanów i sympatyków, ale poza wszystkim będą sprawiały frajdę i dawały satysfakcję Pomysłodawcom, którzy powołali je z pasji, a nie z wyrachowania. Czy w przyszłości będą się ścigać z gigantami?

PS. Ja tam bywam jak się okazja zdarzy, bo może się obudzę wreszcie jakąś swoją pasję…. Wpadajcie po inspiracje.

Comments

comments

125
Komentarze
Sonda

Czy sztuczna inteligencja w postaci Chatbotu GPT zrewolucjonizuje branżę public relations?

Loading ... Loading ...