Lithos pod maską. Tomasz Kaźmierowski o winie
Od około trzydziestu czterech stuleci, gdy Wyspa w pełni weszła w krąg cywilizacji helleńskiej, a już szczególnie od czasu gdy 1800-1900 lat temu – jak reszta wschodnich terytoriów zdominowanych przez grecką kulturę – przyjęła chrześcijaństwo, stała się wyjątkowa, nawet jak na Lewant. Jej niezwykłość, pomimo licznych podobieństw do Libanu, Cylicji, Antiochii i Jerozolimy, polegała głównie na tym, że dzięki silniejszemu kulturowo zakotwiczeniu w kulturze greckiej, stosunkowo jednolitej populacji i wyspiarskiemu położeniu pozostała ona odporna na wielkie fale migracji i inwazje wschodnich potęg. Jednocześnie, zaś, jej usytuowanie kazało mieszkańcom zawsze patrzeć na Wschód, nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale przede wszystkim z pobudek handlowych.
Choć Wyspą rządzili w średniowieczu – przy zmiennych wpływach arabskich – Bizantyjczycy, a po nich francuscy Lusignanowie, Genueńczycy i Wenecjanie, to większość ludności trzymała się języka i kościoła greckiego. Wenecjanie, podobnie jak ateńczyk Kimon dwa tysiące lat wcześniej, rozumieli wagę Wyspy i jej najgłębszego portu w Famaguście dla utrzymania kontroli nad handlem z Azją, nazwanym przez Włochów lewantyńskim. I Kimonowi, choć on w bitwie pod Salaminą Cypryjską zwyciężył, i Marcantonio Bragadinowi, który przez rok utrzymał oblężoną przez Turków Famagustę, nie udało się jednak Cypru obronić.
O Cypr to idzie: jakoś tam gorąco.
Flota przysłała ze dwunastu gońców
W ciągu tej nocy, jednego za drugim.
Zbudzonych ze snu wielu panów Rady
Już się zebrało u doży, wysłano
Na gwałt po ciebie, panie, a gdy w domu
Cię nie zastano, senat pchnął umyślnych
W trzy różne strony, aby cię wyszukać. (Kasjo; Otello, Akt I)
Tragiczny los Bragadina i Famagusty – Turcy, wbrew warunkom kapitulacji, zmasakrowali załogę i mieszkańców, a dowódców torturowali – szybko stał się motywem eposów i dramatów. Najlepiej z nich znany jest Otello, choć Szekspir pełnymi garściami czerpał tu akurat z włoskiego oryginału, a dokładniej z Un Capitano MoroCinzia.
Poświęcenie załogi Famagusty nie okazało się bezsensownym: dało czas Lidze Świętej na zebranie potężnej floty, głównie wenecko-hiszpańskiej, która pokonała Turków pod Lepanto, na krótko powstrzymując ich parcie.
Utrata Cypru była dla włoskich republik kosztowna. Miasta portowe, z Famagustą na czele, przynosiły wielkie dochody i same szybko się bogaciły już od czasów Lusignanów. Do dziś gotycka architektura z epoki francuskiej dynastii i wczesnorenesansowa doby weneckiej stonowią o wyglądzie tego ledwie ożywającego, zasiedlonego głównie anatolijskimi przybyszami miasta.
Cokolwiek surealistycznie wyglądają mężczyźni tłumnie pojawiający się na południowa modlitwę w meczecie Lala Mustafa Paszy, dręczyciela Bragadina. Meczet ten to dawna, jakby żywcem przeniesiona z Amiens czy Reims, gotycka katedra św. Mikołaja, do której dobudowano jedynie niewielki minaret. Podobne wrażenie robią dziarscy młodzieńcy w pobłyskujących dresach tureckich klubów piłkarskich na masywnych bastionach weneckich murów.
W niedalekim Salamis (Salaminie Cypryjskiej), już od V wieku p.n.e. stolicy związku cypryjskich miast, sprawa ma się zupełnie inaczej. To wielkie i bogate miasto zostało już w VII wieku doszczętnie zniszczone przez arabskich najeźdców, a resztki ludności zasiliły między innymi pobliską Famagustę. Trzeba dużo wyobraźni, by uwierzyć, że ten rozległy, gęsto zabudowany teren odkryto dopiero czterdzieści lat temu. To miejscu kultu Zeusa najbardziej rozwinęło się podczas panowania Rzymu, kiedy stało się ulubionym miastem wielu bogatych kupców, arystokratów, a nawet cesarzy Trajana i Hadriana – wtedy powstały wielki teatr, łaźnie, palestra, świątynie i wiele innych urządzeń publicznych. Kolorytu Salaminie dodają jak zawsze niepowtarzalni rosyjscy turyści, tu, w tureckiej części Cypru, spotykani jeszcze częsciej.
Salamis było głównym miastem Cypru w epoce rzymskiej, mimo iż siedzibą administracyjną uczyniono położone na przeciwległym, zachodnim, końcu wyspy Pafos.
Właśnie te dwa miejsca, Famagusta (łącznie z Salaminą) i Pafos, są zdecydowanie warte bliższego poznania przed wizytą w świetnym, zaskakująco jednak kompaktowym, Muzeum Cypryjskim w Nikozji. To w nim znajdują się takie wspaniałości, jak maski z terakoty okresu helleńskiego, rarytas w postaci wyjątkowo portretowej głowy Aleksandra Macedońskiego, Afrodyta z Soloi, brązowy koryncki hełm z Pafos, czy liczne rzeźby z niezaprzeczalnymi wpływami Egiptu doby XXVI dynastii. Szczególnie – oprócz Afrodyty, rzecz jasna – w pamięć zapada antropomorficzny, neolityczny idol sprzed ośmiu tysięcy lat.
Niestety, nawet dający najbardziej mineralne wina szczep cypryjski,Xynisteri (ξυνιστέρι), nie zestraja się z lithos idola, a co najwyżej go przedrzeźnia. Jednak pić go na Cyprze należy, gdyż nic, prawie nic, tak nie jednoczy z miejscem, jak grona z niego wyrosłe. A nikt na świecie nie nazywa nieba pod którym wyrosły Urano ( ουρανός) , morza, znad ktorego owiewa go słonawa bryza – Talassa (Θαλασσα) i kamienistej gleby, z której chłonie soki – Edafos (έδαφος). Tak samo, jak czynili to Homer i Herodot, Kimon i Strabon.
Jak wyłożył mi właściciel pewnej tawerny, gdzieś między Famagustą, a Capo Greco, Xynisteri potrafi osiągać wyżyny, lecz tylko z jegomezé.
Ze wszystkich mezé na południu Cypru najbardziej lubię kałamarnicę w czerwonym winie.
Obok samej kałamarnicy potrzeba kilku łyżek dobrej oliwy, grubo pokrojonej cebuli, trzech łyżek octu winnego, pół szklanki wytrawnego, czerwonego wina, dwóch lasek cynamonu, 2-4 goździków, soli i świeżo zmielonego pieprzu. Po dokładnym sprawieniu, oczyszczeniu, umyciu i pokrojeniu kałamarnicy na możliwie duże częsci należy zagrzać oliwę na głębszej patelni, włożyć kawałki kałamarnicy i cebulę czekając aż się zeszkli. Wtedy dolać ocet i wino, a następnie resztę składników dodając tyle wody, ile trzeba by zakryć kawałki kałamarnicy. Trzymać na bardzo małym ogniu aż do osiągnięcia miękkości przez kałamarnicę i wchłonięcia wina. Zazwyczaj trzeba na to dobrze ponad godzinę. Przed podaniem należy pozbyć się pozostałości przypraw. Zimna będzie równie dobra, jak gorąca.